Javier Fort Puente: Wisła udowodniła, że jest najlepszą polską drużyną

Wisła Can Pack Kraków pokonała w finale Final Four ViaSMS.pl CUP gdyński Lotos, dzięki czemu odzyskała utracony przed trzema laty Puchar Polski. W finale Biała Gwiazda nie miała jednak łatwej przeprawy, bowiem podopieczne Javiera Fort Puente zagrały niezwykle ambitnie i walczenie, stawiając faworytkom bardzo wysoko poprzeczkę.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

- Wiśle należą się gratulacje. W finałowym meczu pokazała, że obecnie jest najlepszą polską drużyną w Polsce - powiedział tuż po zakończeniu spotkania Javier Fort Puente, hiszpański szkoleniowiec Lotosu. - Mieliśmy swoje szanse w tym meczu, gdyż wynik długo był równy. W końcówce jednak rywalki trafiły ważne rzuty zapewniając sobie wygraną.

Wisła Can Pack Kraków była wielkim faworytem finału, ale team z Trójmiasta nie zamierzał łatwo oddać skóry. Dlatego też jeszcze na półtora minuty przed końcową syreną na tablicy wyników był remis. - W ostatniej kwarcie wynik był cały czas bardzo bliski. Wisła grała jednak bardzo dobrze i skutecznie. W końcówce jej zawodniczki trafiły ważne rzuty zza łuku, dzięki czemu sięgnęły po wygraną - dodał.

Początek finałowego meczu o Puchar Polski nie zapowiadał wielkich emocji, bowiem już w pierwszej kwarcie gospodynie turnieju prowadziły różnicą nawet 10 punktów. Duża w tym zasługa skutecznych rzutów zza linii 6,75 oraz dominacji w strefie podkoszowej. Szkoleniowiec Lotosu szukając recepty na lepszą grę swojego zespołu, zdecydował zmienić system w defensywie.

- W pewnym momencie zmieniliśmy naszą grę. Na początku postawiliśmy na obronę strefową, ale Wisła szybko zmusiła nas do zmiany, bowiem trafiła kilka rzutów za trzy punkty. Nasza strefa zatem nie funkcjonowała - komentował. - Podjęliśmy ryzyko. Zaczęliśmy przekazywać na wszystkich zasłonach i bić się o pozycje. To miało sprawić, że Wisła będzie musiała zacząć grać inaczej. Taka obrona dała dobry efekt, wybroniliśmy kilka piłek, pobiegliśmy do szybkiego ataku i mecz do samego końca był wyrównany.

Katem gdynianek okazała się Erin Phillips. Australijka w decydujących momentach wzięła na siebie ciężar zdobywania punktów. To ona była autorką ostatnich siedmiu punktów swojego zespołu. Wcześniej ważną trójkę dołożyła Nicole Powell i na te zagrania koszykarki Lotosu nie były już w stanie odpowiedzieć. Nie zmienia to jednak faktu, że za występ w finale zebrały same pozytywne opinie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×