Paweł Turkiewicz: Wykorzystaliśmy słabe strony Rosy

Koszykarze Startu Gdynia nie zawiedli swoich kibiców i, po sobotniej porażce, w drugim meczu finałowym pierwszej ligi pokonali Rosę Radom 73:56. Kluczem do sukcesu była dobra gra podkoszowych oraz utrzymanie koncentracji w kluczowych momentach.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Można powiedzieć, że niedzielny pojedynek wyglądał bardzo podobnie do wcześniejszego, z tą jednak różnicą, iż w roli zwycięzcy wystąpił Start. Bardzo ważne dla końcowego rezultatu okazały się druga i trzecia kwarta. Zwłaszcza po zmianie stron gospodarze spisali się bez zarzutu. W kluczowych momentach utrzymali koncentrację i nie dali przeciwnikom odrobić strat.

Najlepsza drużyna rundy zasadniczej miała lepszy pomysł na grę od rywali, wykazała się większą determinacją. Zmusiła radomian do oddawania rzutów z półdystansu. - W sobotę Rosa wykorzystała naszą kiepską dyspozycję, teraz my bezwzględnie wykorzystaliśmy jej słabe strony - podkreśla Paweł Turkiewicz, trener gdynian. Jak zdradza, nie wywierał presji na podopiecznych: - Powiedziałem chłopakom, że rywalizacja toczy się do trzech zwycięstw i nie ma się co załamywać pierwszą porażką.

Szkoleniowiec Startu jest świadomy oczekiwań wszystkich sympatyków basketu w portowym mieście. - Wszyscy chcieliby, żeby mój zespół wygrywał wszystko trzydziestoma punktami. Ale to jest koszykówka, to są emocje, zmęczenie, to są finały play-off i na pewno obu drużynom to się udzielało - zaznacza od razu.

Teraz rywalizacja przenosi się do hali Rosy i to ta ekipa będzie miała przewagę własnego parkietu. Przy remisie 1:1, ma szansę na zakończenie batalii przed własnymi kibicami. Paweł Turkiewicz jednak zapowiada: - Jedziemy do Radomia bić się o zwycięstwo. Rywalizacja zaczyna się od początku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×