To nie mission impossible - rozmowa z Benem McCauley'em, centrem Polpharmy Starogard Gdański

- Porażka z Anwilem może nas naprawdę wiele kosztować, ale awans do górnej szóstki to nie jest mission impossible - mówi w wywiadzie, Ben McCauley, najskuteczniejszy gracz ligi i środkowy Polpharmy.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Michał Fałkowski: Na początek poproszę cię o ogólny komentarz do meczu.

Ben McCauley: To było bardzo fizyczne i twarde spotkanie. Wiedziałem, że oba zespoły będą walczyć do samego końca. Zarówno my, jak i Anwil, zagraliśmy bardzo dobrze i trochę to niesprawiedliwe, że w takim meczu jeden zespół musiał przegrać. Tutaj najbardziej sprawiedliwy byłby remis (śmiech).

Koszykówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Tylko dla fanów basketu! Kliknij i polub nas.

Zapomnieliście o obronie czy tak po prostu się mecz ułożył?

- Myślę, że to był to po prostu taki typ meczu. Wszyscy trafiali na dobrej skuteczności.

Anwil nie zwykł rzucać w tym sezonie 90 punktów. Zaskoczyła was ich postawa w ofensywie?

- Normalnie oni są przede wszystkim bardzo dobrze broniącym zespołem, ale myślę, że my naprawdę wiemy jak grać w ataku i dlatego sprawiliśmy Anwilowi tak dużo problemów. Czasami nie masz dobrego dnia w obronie i musisz umieć przeciwstawić się rywalowi czymś innym - tak właśnie zagrał dzisiaj Anwil. Nie można być perfekcyjnym cały czas, co też dotyczy nas. W poprzednim meczu (z AZS Koszalin - przyp. M.F.) wygraliśmy, bo rywal rzucił tylko 73 oczka. Dzisiaj Anwil zdobył 90, trochę za dużo.

Rzuciliście Anwilowi aż 87 punktów, choć w dwóch z trzech ostatnich spotkań włocławianie nie pozwalali zdobywać rywalom więcej niż 60 oczek. To wasz taki mały sukces...

- Tak, możemy wyjąć kilka dobrych rzeczy z tego spotkania i przede wszystkim jedną z nich jest atak, w którym funkcjonowało kilka różnych opcji. Ponadto - graliśmy twardo do samego końca, nie poddaliśmy się, choć przecież Anwil to obecnie jeden z czterech najsilniejszych zespołów w lidze. A mimo to graliśmy z nimi do ostatnich sekund. To cieszy. Tak jak już powiedziałem - szkoda, że w koszykówce nie ma remisów.

Jak ocenisz swoją formę? Anwil zatrzymał cię tylko na 13 oczkach, choć twoja średnia jest dużo wyższa.

- Ja byłem trochę poza grą w ataku, tak chyba muszę szczerze powiedzieć. To był bardzo fizyczny mecz i nie grało mi się tak komfortowo, jak ostatnio. Lepiej grałem na tablicach niż w ofensywie, bo Anwil dobrze wykorzystał to, że sędziowie pozwalali na sporo rzeczy pod koszem. Dzisiaj rzucałem tylko sześć razy z linii osobistych, normalnie wykonuję ich więcej, więc...

Chcesz skomentować postawę sędziów w jakiś sposób?

- Nie upatruję naszej przegranej w sędziach. Moim zdaniem sędziowie, po pierwsze, mieli do sędziowania bardzo trudne spotkanie, a po drugie, prowadzili ten mecz całkiem nieźle. Anwil po prostu lepiej dostosował się do tego, jaką linię przyjęli arbitrzy. Nie ma co patrzeć w stronę sędziów, bo jeśli przegrywasz różnicą punktu, dwóch, trzech, to znaczy, że źle zagrałeś końcówkę i tyle.

Wasza średnia zdobytych punktów w czterech poprzednich spotkaniach wynosiła 86. Dziś rzuciliście 87 oczek - czy mogliście zrobić coś więcej by wygrać to spotkanie, czy to było maksimum?

- Mogliśmy zagrać zdecydowanie lepiej w obronie. Było kilka akcji, że mogliśmy lepiej zachować się w defensywie. Ostatnie cztery mecze wygraliśmy, bo nie pozwalaliśmy rywalom na proste rzuty z czystych pozycji. Dzisiaj Anwil miał kilka takich okazji i je wykorzystał. Zwłaszcza w końcówce meczu trafili kilka bardzo ważnych trójek. Jeśli gralibyśmy lepiej w obronie, zwycięstwo byłoby na wyciągnięci ręki. Zresztą, i tak było, tylko popełniliśmy zbyt wiele błędów.

Ciężko będzie przyjść na trening w poniedziałek po przegranym meczu? W ostatnim czasie trochę zapomnieliście jak to jest trenować po porażkach...

- Na pewno będzie nas to bolało i na pewno ciężko będzie przyjść w poniedziałek na trening, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mamy przed sobą bardzo długi tydzień, bo kolejny mecz gramy dopiero w poniedziałek, więc będziemy mieć więcej czasu na analizę błędów i przygotowanie się do kolejnego spotkania.

Myślicie jeszcze o grze w górnej szóstce po sezonie zasadniczym?

- Tak, nadal myślimy o górnej szóstce, aczkolwiek ta porażka może nas naprawdę wiele kosztować. Kto wie, czy właśnie nie pożegnaliśmy się z górną szóstką, ale to będziemy wiedzieć dopiero za kilka meczów. Na razie na szóstym miejscu jest AZS Koszalin, oni mają nad nami dwa punkty przewagi, albo trzy...

Dzisiaj też przegrali, więc nadal dwa punkty.

- Przegrali? No to jest dobra informacja dla nas. Cóż, koncentrujemy się na sobie, przede wszystkim to my musimy wygrywać spotkania, a potem będziemy patrzeć na wyniki innych. Awans to nie jest mission impossible, ale będziemy potrzebowali trochę szczęścia.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×