- Wszyscy mówili przed sezonem, że mamy długą ławkę. Okazuje się, że nie wygląda to tak dobrze. Niektórzy gracze, nawet z pierwszej piątki nie wytrzymują tego ciśnienia - dodał.
Obaj półfinaliści w swoje dotychczasowe mecze włożyli wielki wysiłek. Czołowi gracze AZS-u spędzali na parkiecie praktycznie całe spotkania. Krośnianie zaś, którzy do Kutna pojechali w dziewięcioosobowym składzie, byli, po pięciomeczowej serii z MKS-em Dąbrowa Górnicza. - Fakt, zagrali pięć meczów, ale oni są cały czas w grze. Mają ośmiu, czy dziewięciu ludzi do grania. Nie graliby to by trenowali. Wiadomo, że ten wysiłek w meczu jest większy, ale w piątym meczu poszło im w miarę spokojnie. Uważam, że granie jest tylko z korzyścią dla zespołu i nie wypada się z uderzenia meczowego. Wytrzymali to i zagrali bardzo dobre zawody. Chwała im za to - ocenił trener Akademików.
Dwie porażki na własnym parkiecie stawiają AZS w bardzo trudnej sytuacji. Czy trener Krysiewicz wierzy jeszcze w odwrócenie losów tej rywalizacji na Podkarpaciu? - Historia zna takie przypadki, że z 0:2 udało się odwrócić na 3:2. Mam nadzieję, że teraz nad psychiką chłopaków popracujemy i pojedziemy tam się po prostu bić. Tutaj były momenty, że była prawdziwa bitwa jak w Play-offach, a jeżeli w Krośnie będzie prawdziwa bitwa to możemy wygrać - zakończył.