Łukasz Koszarek: Katniciowi trochę brakuje do dobrej formy

Na tle Dusana Katnicia Łukasz Koszarek był niczym profesor. Nie dość, że sam miał lepsze statystyki od swojego rywala, to jeszcze poprowadził Stelmet do zwycięstwa nad Anwilem.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Stelmet Zielona Góra w pełni kontrolował przebieg niedzielnego starcia z Anwilem Włocławek i bardzo pewnie pokonał rywala 94:77. Mistrz Polski zagrał bardzo rozważną koszykówkę, idealnie punktując mankamenty defensywy włocławian oraz wykorzystując swoje silne strony.

- Trafialiśmy bardzo ważne rzuty, graliśmy na bardzo wysokim procencie zarówno za dwa, jak i za trzy i choć rywal gonił przez cały mecz i był bardzo blisko nas w czwartej kwarcie, to jednak my okazaliśmy się lepsi. Oczywiście, taka skuteczność nie zawsze będzie po naszej stronie, ale kosze w Hali Mistrzów są naprawdę bardzo przyjazne - komentował Łukasz Koszarek.

Polski rozgrywający niewątpliwie był kluczową postacią Stelmetu. Nie tylko zdominował konfrontację z playmakerem Anwilu, Dusanem Katniciem, ale również bardzo dobrze prowadził grę swojego zespołu. Koszarek idealnie wykorzystywał problemy Anwilu w obronie akcji pick and roll, po których albo sam kończył akcje rzutami za dwa lub za trzy punkty, albo zmuszał defensywę gospodarzy do podwajania, po czym momentalnie znajdował swoich partnerów na dystansie.

Dzięki temu Stelmet trafił aż 16 trójek w całym spotkaniu (nie myląc się ani razu między 12. a 23. minutą przy dziewięciu próbach), a Koszarek zaliczył osiem asyst. Dodatkowo, sam zdobył 13 punktów, miał cztery zbiórki i wymusił dwa faule. Dla porównaniu, jego vis-a-vis w Anwilu, wspomniany Katnić, rzucił ledwie dziewięć oczek przy fatalnej skuteczności 3/14 z gry oraz miał tylko dwie asysty przy czterech stratach.

- Wiem, że PLK awizowała to spotkanie jako pojedynek Koszarek - Katnić i ono rzeczywiście trochę takie było. Serb zagrał tydzień temu bardzo dobry mecz z AZS Koszalin, ale tym razem to ja byłem górą. Ja i mój zespół, oczywiście. Myślę, że Katniciowi brakuje obecnie sporo do dobrej formy, a ja z kolei bardzo lubię wracać do Hali Mistrzów i tutaj wygrywać - dodaje zawodnik.

Warto dodać, że Stelmet wygrał właśnie po raz piąty z rzędu.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Christian Eyenga: Niepotrzebnie się zrelaksowaliśmy  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×