Męczarnie Katarzynek - relacja z meczu Energa Toruń - Widzew Łódź
Dopiero pod koniec trzeciej kwarty Energa Toruń odnalazła swój rytm gry i dzięki temu pokonała Widzew Łódź. Przez długi czas to łodzianki były na prowadzeniu i niespodzianka wisiała w powietrzu.
Koszykarki Energi Toruń wygrały sobotni mecz, ale powinny o nim jak najszybciej zapomnieć. Katarzynki przez długi czas grały bardzo statycznie i nie mogły poradzić sobie z dużo niżej notowanym rywalem. Natomiast zawodniczki Widzewa Łódź grały bardzo ambitnie i cały czas były na kilkupunktowym prowadzeniu. Bardzo skuteczna była Roksana Schmidt, która tylko do przerwy rzuciła 11 punktów. Jeszcze lepiej grała Sarah Boothe. Amerykanka schodziła w połowie meczu do szatni mając już na swoim koncie double-double. Pewnym punktem ofensywy toruńskiego zespołu była Tijana Ajdukovic. Serbska środkowa była bardzo skuteczna w półdystansie, ale praktycznie nie walczyła pod tablicami.
- Mieliśmy dzisiaj kilka pomysłów na grę. Kiedy je realizowaliśmy wyglądało to nieźle. Jednak Energa Toruń przyspieszyła, zmieniła obronę, zaczęła grać agresywniej pod tablicami - powiedział po zakończeniu tego meczu Adam Ziemiński.
- To nie był nasz najlepszy mecz. Cieszę się, że po kilku ostrych słowach w przerwie mogliśmy pokazać swoją koszykówkę i narzucić rywalowi tempo gry. Na pewno jesteśmy zmęczone, ale to nie jest dla nas usprawiedliwieniem - stwierdziła na pomeczowej konferencji Małgorzata Misiuk.
W toruńskim zespole zabrakło Terezy Peckovej, która ma problemy stomatologiczne. Jednak czeska skrzydłowa powinna wystąpić w środowym spotkaniu Euroligi Kobiet przeciwko BK Imos Brno.
Energa Toruń - Widzew Łódź 86:63 (16:19, 20:21, 17:14, 33:9)
Energa: Harris 17, Pawlak 17, Ajduković 15, Reid 12, Misiuk 8, Makowska 7, Suknarowska 5, Jackson 5, Płonka 0, Wieczyńska 0.
Widzew: Boothe 18, Schmidt 11, Ross 10, Okoye 8, Bilotserkivska 5, Niedzielska 5, Kenig 4, Łabuz 2.