Były selekcjoner o reprezentacji koszykarzy: Nie odstajemy od czołówki europejskiej
- Nie wszyscy zagrali na swoim poziomie, natomiast jako zespół wyglądaliśmy dobrze - mówi Dariusz Szczubiał, który w latach 2000-2003 prowadził reprezentację Polski w koszykówce.
WP SportoweFakty: Pana zespół, Polpharma Starogard Gdański rozegrała dwa kolejne przedsezonowe mecze. Jak ocenia pan turniej, w którym zajęliście drugie miejsce?
Dariusz Szczubiał: Graliśmy wyjątkowo nieskutecznie. Tacy strzelcy jak Hicks, Brown, ale i inni nie trafiali. Skuteczność w piątek za trzy punkty 13 proc. W sobotę chyba jeszcze gorzej. Mimo to jakoś utrzymywaliśmy się w grze. Przy takiej skuteczności powinniśmy przegrywać mecze a ze Spójnią udało się przepchnąć. W finale niestety nie. Zabrakło rzutu. Nie wiem naprawdę jaka jest przyczyna.
- W Bydgoszczy różnie było. Jedną połówkę graliśmy OK a drugą nie. Tutaj kompletnie nie wyszło. Być może, że coś przeciążyliśmy. Na szczęście to jeszcze nie jest liga, także będziemy analizować i poprawiać.
Zabrakło w składzie Polpharmy Justina Warda. Dlaczego?
- Dostał palcem w oko i musi mieć przerwę w tej chwili.
Pierwsze mecze po kontuzji rozegrał Łukasz Diduszko. Dobrze wdrożył się w zespół?
- Tak, Łukasz ma swoje znane zalety. To przede wszystkim waleczność. Potrafi mimo niższego wzrostu grać na pozycji silnego skrzydłowego i tam robi swoje.
Porozmawiajmy o trwającym jeszcze Eurobaskecie. Jak pan z perspektywy tygodnia od ostatniego meczu oceni występ reprezentacji Polski, która na 1/8 finału zakończyła turniej po porażce z Hiszpanią.
- Słyszałem, że sam powiedział po ostatnim meczu, że nie lubi europejskiej koszykówki. Trochę inaczej gra się w NBA. Różnią się przepisy i myślę, że w tamtych warunkach jest mu łatwiej.
Co sądzi pan o A. J. Slaughterze? Jego naturalizacja to był dobry pomysł?
- Myślę, że tak. Może nie był gwiazdą tych mistrzostw, ale spełniał chyba oczekiwania trenera.
W kolejnych latach ten zespół może osiągnąć więcej, chociażby ćwierćfinał mistrzostw Europy, co byłoby wielkim sukcesem dla polskiej koszykówki?
- Oczywiście, że tak. Do tego też potrzeba trochę szczęścia. Nie możemy powiedzieć, że jesteśmy faworytem tych imprez. Mamy jednak grupę ludzi, która zrobiła duży postęp i jeszcze przez parę lat będzie grała w reprezentacji. Przy dobrym układzie ćwierćfinał może być. Chociażby Litwa pokazała, że można sprawić niespodziankę. Serbowie na tych mistrzostwach stali się jednymi z faworytów a Litwini walecznością i mądrością wygrali.
Kto pana zdaniem wygra w niedzielnym finale? Hiszpania czy Litwa?- Nie mam pojęcia. Hiszpanie posiadają doświadczoną drużynę i Gasola. To jest niewątpliwie zaleta, natomiast litewski zespół jest wyrównany, walczący i głodny sukcesu. Myślę, że te rzeczy się wyrównują i może być fantastyczny finał.
Rozmawiał Patryk Neumann