Drużyny z Podkarpacia zdominowały I ligę. Co z resztą ekip?
Przez wiele lat drużyna z Łańcuta pozostawała w cieniu swojego rywala zza miedzy. Postrzeganie Max Elektro Sokoła w dużym stopniu zmieniło się w poprzednim sezonie, w którym podopieczni trenera Dariusza Kaszowskiego byli prawdziwą rewelacją rozgrywek. Opiekun Sokoła wyciągnął pomocną dłoń do zawodników, których sportowa kariera była na lekkim zakręcie. Szkoleniowiec z Łańcuta potrafił jednak odbudować kilku koszykarzy, którzy w najważniejszych meczach sezonu odpłacili mu się znakomitą grą.
Co ciekawe, włodarze z Łańcuta na początku stycznia zakontraktowali również Adriana Mroczka-Truskowskiego, który obecny sezon rozpoczął w ekstraklasowej BM Slam Stali. Na jednym z treningów 30-letni koszykarz zerwał jednak ścięgno w stopie. Kontuzja wyeliminowała go z gry na kilka miesięcy, w efekcie czego były zawodnik Śląska Wrocław rozwiązał kontrakt z beniaminkiem Tauron Basket Ligi za porozumieniem stron. Gdy Adrian wróci do zdrowia, z pewnością podniesie jeszcze poziom drużyny z Łańcuta.
Trudno jednoznacznie powiedzieć na czym polega fenomen Sokoła Łańcut. Na papierze skład drużyny wygląda bardzo przyzwoicie, jednak od wielu lat ekipa z Podkarpacia spisuje się zdecydowanie lepiej, iż wskazuje na to potencjał zespołu. Trener Dariusz Kaszowski, podobnie jak drużyna z Krosna bazuje na doskonałej atmosferze w zespole, dzięki której zawodnicy dają z siebie nie 100, a często 150 procent. To właśnie team spirit w poprzednim sezonie zapewnił drużynie z Łańcuta miejsce w finale I ligi. W obecnych rozgrywkach wiele wskazuje na to, iż historia może się powtórzyć.
- Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Pierwsza runda pokazała, że spokojnie możemy o tym myśleć. Będziemy robili wszystko, aby powalczyć o jak najwyższe miejsce w rundzie zasadniczej, a potem w play-off. Pracujemy mocno i na razie koncentrujemy się na kolejnych czekających nas meczach - przyznał Kaszowski.