Marek Łukomski: To jest moja autorska drużyna

Karol Wasiek
Karol Wasiek
A w zanadrzu jest także Uros Nikolić, który gra poniżej oczekiwań.

- On jednak został z poprzedniego sezonu. Nie wszystkich można było zmienić. Nikt nie spodziewał się tego, że Uros będzie pod formą przez tak długi czas. Na treningach wygląda nieźle, ale w meczach mu nie wychodzi. Brakuje mu pewności siebie.

Ostatnio pan praktycznie w ogóle z niego nie korzysta.

- To prawda. Gdy widzę, że mu nie idzie, to go sadzam na ławce rezerwowych. On z kolei się stara na boisku, ale mu nie wychodzi i traci pewność siebie.

Jest w planach zakończenie z nim współpracy?

- Były rozmowy z Urosem, by dawał z siebie więcej na boisku i poprawił swoją dyspozycję, ale na razie się nie udaje.

Pan bierze odpowiedzialność za budowę składu King Wilków Morskich Szczecin na ten sezon? Czy w tym procesie brał także udział Rafał Rajewicz?

- Prezes Król dał mi wolną rękę w doborze zawodników. To jest moja autorska drużyna. Wszyscy gracze w składzie, którzy rozpoczęli sezon, byli dlatego, że wydałem pozytywną opinię w ich kwestii. Późniejsze korekty również za moją zgodą. Poruszamy się w ramach określonego budżetu.

A podobno w waszym klubie jest nieograniczony budżet.

- Też słyszałem takie opinie. Fajnie byłoby, ale tak nie jest. Prezes Król bardzo starannie wszystko liczy.

Wracając do komentarzy na temat pana pracy. Kibice są ciekawi, dlaczego pan w ogóle do pierwszej piątki nie desygnuje Pawła Kikowskiego. Skąd taka decyzja?

- Przed debiutanckim sezonem w TBL założyłem sobie, że mój najlepszy strzelec będzie wchodził z ławki rezerwowych. Taka decyzja wynika stąd, że chciałbym mieć zrównoważony skład. Nie chciałem doprowadzić do takiej sytuacji, że moich pięciu najlepszych koszykarzy będzie w pierwszej piątce, którzy zrobią wynik, a później nie ma długo, długo nic.

Na początku takim graczem miał być Frank Gaines, ale on bardzo dużo tracił na tym, jak wchodził z ławki rezerwowych.On całe życie grał po 30-35 minut i zawsze wychodził jako starter. Na początku próbowaliśmy tak grać, ale później dokonaliśmy korekt, by zawodnik mógł się odnaleźć.
Paweł Kikowski ciągnie zespół ze Szczecina Paweł Kikowski ciągnie zespół ze Szczecina
Jest pan nieco zaskoczony dobrą formą Kikowskiego?

- Znałem go wcześniej i wiedziałem, jakie ma możliwości. Nie wiedziałem jednak, że może grać aż tak dobrze i regularnie. To był jego największy problem, że w jednym meczu potrafił zdobyć 20 punktów, by później uzyskać cztery, cztery i sześć. W tym sezonie cały czas mieści się w granicach od 10 do 15. To spory kapitał dla naszego zespołu.

Kolejną kwestią, która nurtuje kibiców to fakt, dlaczego pan tak rzadko decyduje się brać przerwy podczas meczów?

- Często trenerzy biorą czas, by dać odpocząć zawodnikom, ale także przekazać swoje uwagi. Ja robię to nieco inaczej. Z racji tego, że bardzo lubię rotować graczami, to często przy zmianach rozmawiam z graczami i mówię, co od nich oczekuję w danym momencie meczu. Poza tym rozgrywający często przekazują moje uwagi dalej i ja nie potrzebuję brać przerw na żądanie.

Ale często bierze się także "czas", by nieco wytrącić rywala z rytmu.

- Tak, to prawda. Obserwuję uważnie wydarzenia na parkiecie i kiedy przeciwnicy mają serię punktową, to oczywiste, że biorę "czas". Tak było ze Stelmetem BC Zielona Góra, kiedy po trzech minutach wziąłem przerwę. Wyglądaliśmy na nieco przestraszonych. Później zaczęliśmy grać lepiej.

Czyli rozumiem, że czeka pan do ostatniej chwili z wzięciem przerwy?

- To nie jest tak. Patrzę, analizuję sytuację. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że ja także uczę się pewnych zachowań, nawyków. Może niektóre "czasy" są wzięte za późno, a niektóre za wcześnie. Każdy się uczy.

Rozmawiał Karol Wasiek

Zobacz wideo: Lewandowski: karny? W Bundeslidze to ja podejdę
Źródło: TVP S.A.
Czy Marek Łukomski doprowadzi King Wilki Morskie Szczecin do play-offów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×