Janusz Jasiński: Mamy realny budżet. Na poziomie 10 milionów złotych

Stelmet BC Zielona Góra wciąż nie uzyskał licencji na grę w TBL w kolejnym sezonie. Ta sytuacja martwi Janusza Jasińskiego. - Naprawdę mogę odejść z koszykówki. Mnie średniactwo nie interesuje - zapowiada właściciel klubu.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Janusz Jasiński / Janusz Jasiński
WP SportoweFakty: Stelmet BC Zielona Góra nadal nie ma licencji na grę w Tauron Basket Lidze w sezonie 2016/2017. Jak wygląda obecnie sytuacja mistrza Polski? Co zmieniło się od ostatniego piątku?

Janusz Jasiński: Po ustaleniach z zeszłego tygodnia mamy złożyć dodatkowe wyjaśnienia i dokumenty w sprawie dwóch uchybień. Chodzi o Christiana Eyengę i Jure Lalicia. Mamy siedmiodniowy termin odwołania do Komisji Odwoławczej, ale zamierzamy kierować nasze dokumenty do ligi. Taką podjęliśmy decyzję w klubie.

Jak wygląda w takim razie sprawa rozliczeń z tymi koszykarzami?

- Zacznę od Lalicia. Mieliśmy z nim podpisaną ugodę już w zeszłym tygodniu, ale była ona źle skonstruowana zdaniem władz PLK i dlatego nie została ona przyjęta. Chociaż tak naprawdę nie ma żadnego wzoru ugody z zawodnikiem. Możemy jedynie domniemać, co w takiej ugodzie powinno być zawarte. Bądź co bądź - otrzymaliśmy informację, że pewne rzeczy nie zostały wyartykułowane. Jesteśmy już po ustaleniach z prawnikami Jure Lalicia i mogę zapewnić, że taki wystarczający kwit w tej sprawie do ligi dojdzie, tak aby nie było żadnych wątpliwości.

Drugi temat to Christian Eyenga. W środę złożyliśmy wniosek z pozwem do BAT przeciwko temu zawodnikowi. Chodzi o kwotę około 100 tysięcy dolarów. W pierwszym wyroku BAT zasądził wypłatę 146 tysięcy dolarów dla Eyengi. My spłaciliśmy około 90 tysięcy. Teraz wzywamy do zapłaty o różnicę. BAT zarejestruje ten wniosek i będziemy dochodzić naszych praw. Od razu uprzedzam - to nie jest odwołanie od starej decyzji, ale to jest nowy wniosek. BAT dopuszcza taką możliwość.

ZOBACZ WIDEO Trasa tylko dla orłów. Kto przetrwa w dżungli? (źródło TVP)

To najnowsza informacja w tej sprawie. Dlaczego podjęliście taką decyzję?

- Już tłumaczę. Skoro wcześniej BAT zasądził, że Eyenga był naszym zawodnikiem, a my niesłusznie rozwiązaliśmy umowę, to my w takim razie żądamy od niego zapłacenia buy-outu. Wychodzimy z założenia, że BAT miał rację przy pierwszej decyzji i to my nieskutecznie rozwiązaliśmy umowę, co jednocześnie oznacza, że ten kontrakt był ważny. W takim razie zawodnik nie mógł podpisać umowy z innym klubem. To jest nasza linia obrony. BAT to ostatecznie rozstrzygnie.

Liga poniekąd zmusiła nas do tego, by podjąć taką decyzję. Gonią nas niestety terminy. Uważam, że jest to krzywdzące dla klubu. Mamy datę, do której musimy porozumieć się z zawodnikiem. W tej sprawie nie ma naszej winy i my musimy dochodzić swoich praw. Koszykarz otrzymał pełne wynagrodzenie za kontrakt, który u nas zrealizował. Dostał nawet więcej, bo otrzymał też 20 tysięcy buy-outu za następny rok, a później jeszcze sąd orzekł, że musimy zapłacić pieniądze za umowę, której nigdy u nas nie zrealizował. Christian Eyenga "pochwalił się" wówczas jedynie umową we Włoszech, która była warta 60 tysięcy dolarów. Stąd też pojawiła się tak duża kara dla naszego klubu, bo u nas miał dostać 270 tysięcy dolarów.

270 tysięcy dolarów to olbrzymia kwota. Tym bardziej, że Eyenga nie był pierwszoplanową postacią w drużynie.

- Żeby mieć dobrego zawodnika, to trzeba odpowiednio zapłacić. Quinton Hosley u nas zarabiał 330 tysięcy dolarów. Wiem, że w Polsce marzeniem wszystkich jest to, żeby koszykarze grali za dwa tysiące złotych. Ta taktyka doprowadziłby do tego, że żaden reprezentant Polski nie grałby w Tauron Basket Lidze. Prawda jest taka, że jak ktoś reprezentuje odpowiedni poziom, to zasługuje na normalną pensję.

Czy Stelmet BC Zielona Góra zagra w PLK w przyszłym sezonie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×