"Tylko jego bał się Związek Radziecki". Wspomnienie legendarnego trenera

Legendy polskiej koszykówki spotkały się w celu upamiętnienia Witolda Zagórskiego, architekta największych sukcesów w dziejach reprezentacji Polski. Legendarny trener zmarł w czerwcu br. w wieku niespełna 86. lat.

Kamil Czarzasty
Kamil Czarzasty
Newspix

Na poniedziałkowym spotkaniu w warszawskim Centrum Olimpijskim pojawiło się około 50 osób. Wybitnego trenera wspominali koledzy ze szkoły, znajomi z koszykarskich aren, a także podopieczni z kadry narodowej. Na spotkanie przybyli m.in. Andrzej Pstrokoński i Stanisław Olejniczak - członkowie reprezentacji, którą w 1963 r. Zagórski doprowadził do wicemistrzostwa Europy.

Młodzieńcze lata późniejszego trenera polskiej kadry wspominał Władysław Kański, kolega ze szkolnej ławki. To właśnie w murach liceum im. Hugona Kołłątaja narodziła się wielka pasja Zagórskiego do sportu, w szczególności koszykówki. - Zaraził nas tym nauczyciel Mieczysław Kamiński, notabene niezwykle zasłużona postać dla piłki ręcznej. Nawet kiedy chodziliśmy na wagary, zrzucaliśmy się po parę złotych do czapki i dawaliśmy pieniądze dozorcy na Agrykoli, aby pograć sobie w kosza - opowiadał Kański.

Zagórski do Kołłątaja uczęszczał z Wiesławem Siwkiem i Ryszardem Żochowskim, którzy swą przyszłość związali z koszykówką. - Nie zapomnę, jak pod koniec lat 40, kiedy żyło się niezwykle siermiężnie, kiełbasa była na kartki, a Warszawa jeszcze leżała w gruzach, przyszli do nas w strojach sportowych z olbrzymim napisem "Polonia", w eleganckich butach "na słoninie". Patrzyliśmy na nich jak na ludzi z innej planety - stwierdzał Kański

O wybitnym trenerze opowiadał m.in. Łukasz Jedlewski, niegdyś wieloletni redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego". Zagórskiego znał ponad 60 lat. - Witek już na studiach uczył się angielskiego, co było wówczas raczej rzadko spotykane. Sam przetłumaczył książkę o koszykówce Reda Auerbacha, legendarnego trenera Boston Celtics - opowiadał Jedlewski.

ZOBACZ WIDEO: Carmelo Anthony w Polsce - zobacz wywiad "Oko w oko"!

Dzięki znajomości angielskiego autor wicemistrzostwa z 1963 r. wyjechał na staż do USA, pobierał lekcje u samego Auerbacha. W 1964 r. Zagórski pełnił również rolę opiekuna drużyny gwiazd NBA, która przybyła do Polski na tournee. Zespół tworzyli m.in. Oscar Robertson, Bob Cousy, K.C. Jones, Bill Russell.

Od lat 70. przebywał poza Polską. Otrzymał propozycję pracy w Austrii, zamieszkał w niej aż do końca życia. - Kochał Warszawę, starał się możliwie często przyjeżdżać w odwiedziny. Pewnie gdyby nie to, że rodzina dobrze się zintegrowała w Austrii, powróciłby do Polski. Pamiętam, że kiedy już po 1989 roku spacerowaliśmy po Placu Teatralnym, Witkowi bardzo spodobał się odbudowany budynek przedwojennego Ratusza - mówił wieloletni naczelny "Przeglądu Sportowego".

Wieloletniego trenera kadry Polski wspominał m.in. Andrzej Pstrokoński, legendarny koszykarz Legii Warszawa. Niegdyś rywalizował z Zagórskim na koszykarskich parkietach, a później został jego podopiecznym w kadrze narodowej.

- Kiedyś rozmawiałem z Aleksandrem Gomelskim, wieloletnim trenerem reprezentacji ZSRR. Jak mówił, jedynym meczem, którego kiedykolwiek się bał podczas mistrzostw Europy, było właśnie spotkanie z kadrą prowadzoną przez przez Witka - opowiadał Pstrokoński.

W Austrii Zagórski prowadził m.in. reprezentację narodową na wózkach. Epizod ten przywołał Andrzej Olejnik, były koszykarz ŁKS-u, propagator koszykówki dla niepełnosprawnych w Polsce. - Witek świetnie się odnajdywał w nowinkach technologicznych. Korzystał ze Skype'a, co 2 tygodnie z nim rozmawialiśmy - wspominał Olejnik. - Mam wyrzut sumienia, że nie dotarłem na jego pogrzeb. A do dziś włączając komputer widzę zieloną lampkę informującą o jego dostępności... - wspominał Olejnik.

- Zawsze potrafił podać rękę w niezwykle trudnych sytuacjach. Pod koniec lat 70. pomógł koszykarzowi ŁKS-u, Wojtkowi Fiedorczukowi. W Polsce lekarze skazywali go na wózek inwalidzki, dzięki Witkowi udało się nawiązać kontakt z profesorem chirurgii w Wiedniu. Zorganizowano operację w Austrii i już 2 tygodnie po zabiegu Wojtek zaczął chodzić - dodawał Olejnik.

Legendarnego trenera wspominał również Grzegorz Bachański, prezes Polskiego Związku Koszykówki. Szef związku poznał Zagórskiego w 2009 roku przy okazji mistrzostw Europy organizowanych w Polsce. - Był niezwykle ujmującą osobą. Kiedyś przeszliśmy się Warszawą, pokazywał ważne miejsca swojej młodości. Przedwojenną halę YMCA przy ulicy Konopnickiej czy kawiarnie na Nowym Świecie, które odwiedzali koszykarze - wspominał Bachański. - Pamiętam też piękny obrazek z mistrzostw Europy z 2009 roku. Witold Zagórski wręczał wtedy statuetkę MVP Pau Gasolowi - dodawał obecny prezes PZKosz.

Ostatni raz Bachański widział się z legendarnym trenerem w 2013 r. przy okazji 50. rocznicy wicemistrzostwa Europy w koszykówce. - Powstał wtedy duży wywiad z Witoldem Zagórskim. Reakcje przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Młodzi ludzie zaczęli się dzięki temu interesować postacią trenera Zagórskiego i dawnymi sukcesami koszykarzy - dodawał szef koszykarskiej federacji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×