Damian Jeszke: Nasi liderzy powinni "odpalać" w kluczowych momentach

Głównie dzięki dobrej postawie Damiana Jeszkego w pierwszej połowie meczu z BM Slam Stalą Ostrów Wlkp., Rosa Radom dotrzymywała rywalowi kroku. - Przeciwnicy odpuszczali mnie w obronie, przez co miałem otwarte pozycje - mówi skromnie skrzydłowy.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
WP SportoweFakty
Środowy mecz z BM Slam Stalą nie układał się po myśli zawodników Rosy. Wicemistrzowie Polski przegrywali po pierwszej połowie 35:37, a po trzeciej kwarcie tracili do rywali cztery punkty. Najlepiej w początkowych fragmentach w szeregach gospodarzy spisywał się Damian Jeszke.

- Wszystko, co zrobiłem w tym spotkaniu, zrobiłem dzięki drużynie. Zespół z Ostrowa popełniał sporo błędów w obronie, zwłaszcza zawodnicy, którzy mnie kryli. Trochę mnie odpuszczali, przez co miałem otwarte rzuty i je wykorzystywałem - skrzydłowy skomentował skromnie swój występ.

Przez prawie 28 minut spędzonych na parkiecie 21-latek zdobył 12 punktów. Zanotował skuteczność 5/8 z gry, w tym 2/2 z dystansu. Ponadto miał pięć zbiórek, dwa przechwyty i asystę, kończąc zawody ze wskaźnikiem eval 17, czyli najwyższym spośród wszystkich zawodników na parkiecie hali MOSiR.

Jeszcze przed spotkaniem Wojciech Kamiński zapowiadał, że jego podopiecznych czeka trudne wyzwanie. - Spodziewaliśmy się, że Stal nie przyjedzie tutaj po to, żeby się położyć. Graliśmy z nią jeden mecz przedsezonowy, na turnieju w Warce - Jeszke przypomniał przegrany 70:72 sparing sprzed kilku tygodni.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Łukasz Teodorczyk wykonał swoje zadanie bardzo dobrze

- Przeciwnicy mają bardzo dobrych Polaków w składzie, pod koniec okresu przygotowawczego dołączył do nich jeszcze Szymon Szewczyk, którego każdy zna. Bardzo dobrze wyglądali w Warce, teraz również walczyli do samego końca. My niestety popełnialiśmy sporo błędów w tych pierwszych trzydziestu kilku minutach, strzelcy Stali mieli otwarte pozycje na obwodzie, wykorzystywali to i dzięki temu mecz był "na styku". W końcówce "odpaliło" jednak kilku naszych zawodników - podkreślił obwodowy.

W kluczowych fragmentach ciężar gry wzięli na siebie Gary Bell, Tyrone Brazelton i Michał Sokołowski. - Każdy z nich może "odpalić" i takie role powinny do nich należeć. Jeżeli trochę nam nie idzie, to powinni brać piłkę w ręce i rozgrywać te kluczowe akcje. Tak też było - zaznaczył Jeszke.

Już w niedzielne popołudnie Rosa rozegra kolejne starcie u siebie. W meczu w ramach Polskiej Ligi Koszykówki podejmie Polski Cukier Toruń. - Zagramy z wymagającym rywalem. Musimy bardzo dobrze przygotować się do tego spotkania - zakończył młody koszykarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×