Kapitan Wilczek poprowadzi Legię do awansu? "Warszawa zasługuje na koszykówkę na najwyższym poziomie"

Łukasz Wilczek odgrywa kluczową rolę w układance Legii Warszawa. W ostatnim meczu zanotował triple-double pokazując, że przed fazą play-off kibice nie muszą martwić się o jego formę.

Jakub Artych
Jakub Artych
Materiały prasowe / Paweł Kołakowski

WP SportoweFakty: W sobotę w starciu z Pogonią Prudnik (85:75) zanotował pan triple-double. Pamięta pan, który to już raz w karierze?

Łukasz Wilczek: Na pewno po raz pierwszy w barwach Legii i to jest dla mnie najważniejsze. Cieszę się, że mogłem pomóc kolegom w zwycięstwie. Mamy nadzieję, że dzięki wygranej z Pogonią Prudnik, rozpoczęliśmy kolejną serię, a ze zwycięskiej ścieżki nie będziemy już schodzić do końca sezonu.

Zwycięstwo z takim osiągnięciem cieszy podwójnie? Przywiązuje pan w ogóle wagę do takich statystyk?

- Liczy się tylko to, że zgarnęliśmy pełną pulę. Nie przywiązuję wagi do indywidualnych statystyk. Skupiam się na realizacji swoich zadań i robię wszystko co w mojej mocy, aby Legia kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa.

W spotkaniu z Pogonią kluczowe dla Legii Warszawa okazało się nazwisko "Wilczek". Obaj zagraliście świetny mecz. Jest tak, że wasza współpraca z Marcelem wygląda bardzo dobrze?

- W Legii występujemy już trzeci sezon, dlatego znamy się bardzo dobrze. Marcel był w sobotę niemal bezbłędny. Udowodnił swoją wartość i pokazał, że będzie naszym kluczowym zawodnikiem w fazie play-off.

W pierwszym meczu obu drużyn przegraliście w Prudniku dosyć wyraźnie. Była u was dodatkowa chęć rewanżu?

- Nie musieliśmy dodatkowo mobilizować się na ten mecz. Mieliśmy w pamięci porażkę z listopada, po której zanotowaliśmy serię 13 zwycięstw z rzędu. Pogoń jest niewygodnym rywalem, którego trzeba traktować bardzo poważnie. W Warszawie także pokazali charakter, ale nasze zwycięstwo nie było zagrożone.

ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"

Legia Warszawa najprawdopodobniej zakończy rundę zasadniczą na drugim miejscu. Z roku na rok w tym elemencie jesteście lepsi, gdyż rok temu do fazy play-off przystąpiliście z trzeciej lokaty. To cieszy, czy jest jednak mały niedosyt?

- O wszystkim zadecydują play-offy. Wówczas rywalizacja rozpocznie się niemal od zera i nie będzie miało znaczenia, które miejsce zajęło się w sezonie zasadniczym. Pokazaliśmy to m.in. w ubiegłym sezonie. Mimo braku przewagi własnego parkietu, w półfinale pewnie pokonaliśmy Sokoła w serii do trzech zwycięstw. Jeśli tym razem spotkamy się dopiero w finale, nasze doświadczenie oraz szeroka kadra mogą mieć decydujące znaczenie.

Legia ma wszystko, aby awansować do PLK. Martwią jednak pana kontuzje w zespole?

- Sezon jest długi, a kontuzje są wkalkulowane w sport. Przed nami sześć meczów w sezonie zasadniczym i bez względu na skład, interesuje nas wyłącznie sześć zwycięstw. Najważniejsze, aby wszyscy zawodnicy byli gotowi do gry z pierwszym meczem w fazie play-off.

Już w środę czeka was kolejny mecz, tym razem z UTH Rosą Radom. Wasi kibice mogą spodziewać się pewnego zwycięstwa?

- Interesuje nas tylko wygrana i właśnie po to jedziemy do Radomia. Kibicom mogę obiecać, że damy z siebie wszystko, aby do Warszawy wrócić w dobrych humorach.

A propos kibiców. Buduje was widok fanów, którzy cały czas regularnie chodzą na wasze mecze na Bemowie? Widać, że Warszawa jest spragniona koszykówki na najwyższym poziomie w Polsce.

- Nasi kibice są najlepsi w Polsce, a ich wsparcie jest dla nas niezwykle ważne. Czujemy, że są z nami, tym bardziej że potrafią na Bemowie stworzyć niepowtarzalną atmosferę. Warszawa jest spragniona koszykówki na najwyższym poziomie i na pewno na nią zasługuje.

Rozmawiał Jakub Artych

Czy Legia Warszawa wysoko pokona UTH Rosę Radom?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×