Trefl z Polpharmą niczym już się nie zaskoczą. Budzinauskas: Wygra ten, kto lepiej odrobi pracę domową
Trefl Sopot z Polpharmą znają się świetnie. W sobotę obie ekipy zmierzą się ze sobą w ważnym meczu w kontekście awansu do play-off. Kto wygra? - Wygra ten zespół, który lepiej odrobi pracę domową - mówi Mindaugas Budzinauskas, trener starogardzian.
- Przed nami już tylko mecze, które decydują o awansie do play-off - podkreśla Mindaugas Budzinauskas, szkoleniowiec Polpharmy. - Dochodzą do nas informacje, ilu kibiców planuje wybrać się w sobotę do Ergo Areny i z tego powodu zespół jest jeszcze bardziej zmotywowany i gotowy do walki - zapowiada Litwin.
W szeregach Trefla Sopot i Polpharmy o zaskoczeniach i gierkach taktycznych nie może być mowy, ponieważ trenerzy Zoran Martić i Mindaugas Budzinauskas znają się świetnie. Jeszcze przed sezonem doszło do kilku starć ich ekip. Odbył się także pierwszy mecz na Kociewiu, w którym dość nieoczekiwanie sopocianie wygrali z Farmaceutami 79:74. Czy tym razem dojdzie do rewanżu?
ZOBACZ WIDEO Mateusz Klich: Chciałbym wrócić do reprezentacji, jestem na to gotowy- Wydaje mi się, że teraz już można powiedzieć, że ich zwycięstwo w Starogardzie nie było niespodzianką - wspomina Budzinauskas. - Trefl długo trzymał się na 4,5 miejscu, później trochę spadli, ale teraz tak samo, jak my walczą o play-off. To naprawdę solidny i doświadczony zespół z dobrymi zawodnikami na każdej pozycji - chwali rywala.
- Myślę, że nie mamy już się z nimi czym zaskoczyć - kontynuuje trener Polpharmy. - Bardzo dobrze się znamy. W sobotę zadecyduje przede wszystkim dyspozycja dnia i wygra ten zespół, który skupi się na kilku ważnych elementach, odrobi taką pracę domową - dodaje.
Przyjezdni mają nadzieję, że podobnie jak w spotkaniu z Polskim Cukrem Toruń uda im się osiągnąć przewagę pod koszem. Para Martynas Sajus - Uros Mirkovic wykonała kawał dobrej roboty przeciwko liderowi PLK. Teraz czeka ich kolejny trudny sprawdzian, czyli powstrzymanie niezwykle niebezpiecznych Filipa Dylewicza i Nikoli Markovica.
- Byliśmy tak przygotowani na Toruń, aby robić ciśnienie w obronie pod koszem - tłumaczy Mindaugas Budzinauskas. - Chcieliśmy wykorzystywać Sajusa i Urosa i to naprawdę udawało się nam. Kiedy oni przyciągali na sobie uwagę, to więcej miejsca miał Anthony Miles. Teraz spróbujemy zrobić podobnie, bo to na pewno nasz duży atut. Z drugiej strony w tracie meczu trzeba robić jakieś korekty i dostosować się do sytuacji, jaka jest na parkiecie - podsumowuje.