Królowa zbiórek z ławki. "Cieszy, że znowu potrafiłyśmy się podnieść"
Agnieszka Majewska miała swój niemały wkład w zwycięstwie 71:65 Ślęzy Wrocław nad Wisłą Can-Pack Kraków. Hurraoptymizmu jednak nie ma u doświadczonej koszykarki. Dlaczego? - Jest tylko 1:0 - odpowiada krótko.
Ślęza wygrała mecz otwierający finałową serię w BLK. Triumf rodził się jednak w bólach. W pierwszej kwarcie kontuzji nabawiła się Nikki Greene, a w drugiej Wisła Can-Pack Kraków miała już 13 punktów przewagi.
- Cieszę się, że po raz kolejny po słabym początku byłyśmy w stanie się podnieść - komentuje Agnieszka Majewska. Doświadczona środkowa Ślęzy Wrocław okazała się jedną z kluczowych postaci tego meczu.To ona w dużej mierze zastąpiła Greene. Co prawa liczba punktów (4) nie powala, ale już liczba zbiórek owszem - 14.
- Początek meczu miałyśmy nieudany. W przerwie jednak porozmawiałyśmy sobie w szatni. Wiedziałyśmy, że trzecia kwarta to taki dzwonek, że musimy zaatakować. Jeżeli Wisła odjechałaby nam na jeszcze kilka punktów, to byłoby ją ciężko dojść - dodała Majewska.
ZOBACZ WIDEO Real - Bayern. Monachijczycy mogą czuć się oszukaniTym samym Ślęza zrobiła pierwszy krok do mistrzostwa Polski. - Pamięć trzeba mieć krótką. Wiemy, że Wisła jutro będzie gotowa i czeka nas naprawdę ciężki mecz - tonuje nastroje Majewska. - Żeby zdobyć mistrzostwo trzeba wygrać trzy mecze, a na razie jest tylko 1:0.
Drugi spotkanie w finałowej serii już w czwartek. Gospodarzem ponownie będzie Ślęza Wrocław.