Transfer Wołoszyna już się spłaca. Osłabiona Arka zagra w finale Pucharu Polski

Bartłomiej Wołoszyn w walny sposób przyczynił się do zwycięstwa Arki Gdynia w meczu z MKS-em Dąbrowa Górnicza (81:78) w półfinale Suzuki Pucharu Polski. Dla zawodnika było to pierwsze spotkanie z byłym pracodawcą.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Bartłomiej Wołoszyn (z piłką) Newspix / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Bartłomiej Wołoszyn (z piłką)
- Trudno mi się wypowiadać, bo wyeliminowałem mój były klub. Sukces cieszy, ale słowa uznania dla trenera i zawodników z Dąbrowy Górniczej. Pokazują, że mają serce do gry w koszykówkę - mówi Bartłomiej Wołoszyn, który na początku tego tygodnia zamienił MKS Dąbrowa Górnicza na Arkę Gdynia.

32-letni skrzydłowy nie spodziewał się, że tak szybko spotka się z byłym pracodawcą, ale wypadł bardzo przyzwoicie. Zdobył 12 punktów, pięć zbiórek i trzy asysty.

Zobacz także: Suzuki Puchar Polski. Łukasz Koszarek: Jest rozczarowanie. Przegraliśmy sami ze sobą

- Chciałem mieć Bartłomieja w drużynie, bo dobrze wiem, jak gra i jakie ma atuty. To jest zawodnik bardzo uniwersalny, który może grać na wielu pozycjach w ataku, jak i w obronie. Jest bardzo zespołowy, nie patrzy na swoje statystyki - podkreśla trener Przemysław Frasunkiewicz.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 102. Maciej Wisławski: Adam Małysz to sportowiec rangi Roberta Kubicy. Mógłby wrócić do rajdów
MKS postawił Arce bardzo trudne warunki. W trzeciej kwarcie dąbrowianie prowadzili nawet różnicą 12-punktową, ale w najważniejszych momentach do głosu doszli gdynianie, których znakomicie prowadził James Florence. Amerykanin zanotował 18 punktów i 8 asyst. Ważną cegiełkę dołożyli strzelcy:  Jakub Garbacz (15) i Deividas Dulkys (14).

- Pierwsza połowa była dla nas słaba, byliśmy zmęczeni po spotkaniu z Anwilem. Po przerwie mecz zwolnił, a to dało nam szansę na dogonienie MKS-u. Na dodatek popełniliśmy tylko jedną stratę. To przełożyło się na większą liczbę posiadań i rzutów. Nawet przy średniej skuteczności dzięki temu zdobyliśmy więcej punktów - przyznaje Frasunkiewicz.

- MKS jest niedoceniany, a gra bardzo fajną koszykówkę - uważa trener Arki Gdynia.

W niedzielę gdynianie w finale Suzuki Pucharu Polski zagrają z Arged BM Slam Stalą Ostrów Wielkopolski. Arka już teraz mówić o sukcesie, bo do Warszawy przyjechała bez czterech zawodników - Josha Bostica, Filipa Dylewicza, Krzysztofa Szubargi i Mikołaja Witlińskiego. Na dodatek z urazem walczy Marcel Ponitka (w ogóle nie grał z MKS-em), a na dodatek Robert Upshaw dopiero wraca do treningów.

Zobacz także: Suzuki Puchar Polski. Kamil Łączyński: Jeden ze słabszych meczów

- Stal to bardzo dobry zespół. Znam trenera Kamińskiego i wiem, że daje swobodę zawodnikom w ataku. Jeżeli prześpimy pierwszych 15 minut, to wiem, że już nie wrócimy, bo to będzie dla nas trzecie spotkanie w trzy dni. Musimy być skoncentrowani od samego początku - ocenia Frasunkiewicz.

- W niedzielę gramy o sukces, który może być dla nas wyznacznikiem na przyszłość - zapowiada Bartłomiej Wołoszyn.

Która drużyna wygra Suzuki Puchar Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×