Tomasz Majewski: 10 medali na igrzyskach olimpijskich to bardzo dobry wynik

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski

Skoro średnie dystanse, to Joanna Jóźwik też mogła mieć medal i to srebrny.

- I tu mamy problem.

No właśnie, trzy pierwsze miejsca zajęły dziewczyny z Afryki, co do ich kobiecości jest sporo wątpliwości.

- Trzeba wrócić do kontroli płci.

Ale kontrola płci pokazała, że Caster Semenya nie do końca jest kobietą, ale nie jest też mężczyzną. Odsuwając ją od sportu, pozbawiamy ją praw człowieka.

- A ja pytam, czy w imię praw jednej osoby, mamy odbierać je reszcie? Mamy dewastować konkurencję? Gdy jej talent eksplodował, w 2009 roku, nakazano jej obniżać poziom testosteronu. I wtedy już nie biegała tak wspaniale.

A jednak w Londynie zdobyła srebro. I pokonała ją tylko Rosjanka, która potem wpadła na dopingu.

- Pamiętam ten bieg. Wszyscy, którzy tam siedzieli kibicowali Sawinowej. Każdy mówił: "Żeby tylko wygrała z tym facetem".

No właśnie. Jak mężczyzna ma przewagę naturalną, jak Bjoern Daehlie, czy Miguel Indurain, powstają artykuły jaki to fenomen i tak dalej.

- Ok, ale się mieści w normach talentu. A przypadek Caster Semenyi to nie jest już przewaga naturalna. To przewaga nadnaturalna.

Nie lubił pan komiksów o superbohaterach?

- Ona nie jest superbohaterem. Ona jest problemem. Niestety mamy słabego szefa federacji światowej, Lamine Diacka, i tak to wygląda.

Mówiono, że wtedy, w Londynie, specjalnie przegrała z Rosjanką.

- Nie, wtedy nie sądzę. Naprawdę tam się cięły. Ale w kuluarach mówi się, że ona nie biega na 100 procent, żeby nie rzucać się w oczy. To widać po biegu. Nie chce pobijać rekordu świata. Ludzie w RPA opowiadali jak trenuje z grupą zawodników i faceci nie byli w stanie z nią wytrzymać. Wicemistrz olimpijski z Botswany na wielu odcinkach z nią nie dawał rady. Tak wyszło niestety, że w sport wmieszała się polityka i prawnicy.

Na przykładzie hinduskiej biegaczki udowodnili, że poziom testosteronu nie wpływa na wynik.

- To jakaś kompletna bzdura. Gdyby nie wpływał to by nie był zakazany. A przecież stosowanie testosteronu to doping.

Co z tym zrobić?

- Wrócić do starej sytuacji, utrzymywania poziomu testosteronu, żeby była w normie. I była bardziej kobietą.

W sensie wyniku?

- Nie tylko. Przecież gdy trzymano ją pod kontrolą, miała piersi jak kobieta. A potem poszło w mięśnie.

RPA jak widać specjalizuje się w kontrowersyjnych przypadkach. Jest też Oscar Pistorius.

- Ewidentny przykład dopingu. Nie powinien być dopuszczony, jedynie na paraolimpiadę. Sprzęt daje mu przewagę. Teraz mamy taki sam przypadek z niemieckim skoczkiem w dal, Marcusem Rehmem, który wybijając się z protezy skacze 8,45. To są okolice medalu. Naukowcy starają się udowodnić, że to nie ma wpływu, ale czy to poważne? Nie dopuszczono go do Igrzysk Olimpijskich i to dobrze.

Poprawność polityczna w sporcie to problem?

- Musi być fair play, równość szans. Sport to praca na ludzkim ciele i tylko ciałem możesz nadrabiać albo tracić. Nie nowinkami technicznymi. Talent, trening, tym musisz wygrywać. Nie może być niczego, co daje ci nieuprawnioną przewagę. Dlatego trzeba zrozumieć rozczarowanie dziewczyn, takich jak Joanna Jóźwik. Igrzyska są raz na cztery lata. Zresztą, my też mieliśmy Stanisławę Walasiewiczównę.

Ale to wyszło dopiero na sekcji zwłok.

- Dajmy spokój, przecież to widać.

No właśnie. Przemilczamy temat Walasiewiczówny, wracamy przy okazji Caster Semenyi. Przemilczamy temat naszych "astmatyków", jest on ciekawy gdy pojawi się u norweskich narciarek.

- No cóż, co mam powiedzieć. Lepiej walić w kogoś. Cały świat kombinuje, każdy chce mieć medale. Grunt to poruszać się w granicach norm.

Wy też mieliście z tym problem w pchnięciu kulą. Konrad Bukowiecki został złapany.

- Ale to żaden doping, żadna afera, tylko zwykłe nieporozumienie. Większym dopingowiczem jest każdy, kto bierze leki na przeziębienie. Dlatego dostał naganę. Trzeba oddzielić doping od pierdół, a to była pierdoła. U nas nie ma odpowiedniej edukacji, ludzie nie rozumieją tematu i łatwo rzucają oskarżenia. Doping w sporcie to umowa społeczna. Umawiamy się, że coś jest zakazane i wszyscy się tego trzymamy. Ale zawsze jest ktoś, kto kombinuje. Nie można nazwać tego z definicji największym złem, choć oczywiście trzeba tępić.

Jest też pogląd, by doping zalegalizować i będzie spokój.

- Tak, ale jestem przeciwnikiem tej teorii.

Umieralność pewnie by wzrosła.

- Ostatnio gadałem z jednym facetem o kolei. Mówi, że jest tam taki pogląd, że wszystkie przejazdy powinny być niestrzeżone. Kiedy zginie wystarczająca ilość osób, inni zaczną uważać.

Za mocne dla mnie.

- Poważnie mówiąc, ludzie zawsze będą oszukiwać. Trzeba to potępiać, choćby dlatego, że dzieci funkcjonują w sporcie, trzeba im dawać dobry przykład.

Rozmawiał Marek Wawrzynowski

Czy 10 medali Igrzysk Olimpijskich to dobry wynik Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×