Upadek na dno, myśli samobójcze, powrót na szczyt. Justin Gatlin ujawnia swoją historię

Michał Fabian
Michał Fabian
Oprócz wspomnianych problemów natury psychicznej Amerykanin zaniedbał pracę nad formą fizyczną. Mocno przytył, ludzie zaczęli go nazywać "grubaskiem". Przetrwał jednak ten trudny czas i w sierpniu 2010 r. powrócił na bieżnię. Początki nie były łatwe.

Patrzyli na niego jak na ducha

Przylgnęła do niego łatka "drug cheat", czyli "oszust dopingowy" (niektórzy mówią i piszą tak o nim do dziś). Widział dziwne spojrzenia rywali. - Ludzie patrzyli na mnie, a ich wzrok był taki, jakby zobaczyli ducha - mówił. Na pierwsze starty po karencji wybierał małe mityngi, daleko od USA - w Estonii, Finlandii czy we Włoszech. W 2010 r. ciężko mu było zbliżyć się do wyników, które kiedyś osiągał (najlepszy rezultat to 10,09 s na mityngu w Rovereto).

Jednak w kolejnym roku zdołał już złamać barierę 10 sekund i od tego momentu robił to regularnie. Na igrzyskach w Londynie w 2012 r. zdobył brązowy medal na 100 m. W 2014 r. przebiegł ten dystans w 9,77 s - równie szybko jak osiem lat wcześniej, gdy wyrównał rekord świata. Eksperci i kibice zaczęli bić na alarm. - Jak to możliwe, że ma taki czas jak wtedy, gdy był na dopingu? - pytali. A Gatlin jeszcze się poprawił. W maju 2015 r. w Dausze uzyskał 9,74 s.

Właśnie ten aspekt zaciekawił reżysera filmu o Gatlinie, Andrew Breretona. - Ludzie nie wiedzą, jak na to zareagować. Ich pierwsza reakcja to: "OK, coś tu nie gra. On już miał swoją przeszłość. Nie wierzę w to". Wtedy zawsze mówię: "A dlaczego nie wierzysz?". Oni odpowiadają: "Bo wcześniej tego nie zrobił". Mówię im: "Czy to znaczy, że nie można tego zrobić? - podkreśla Brereton, który długo musiał namawiać Gatlina, by ten zgodził się na film. Początkowo sprinter był niechętny, później jednak zmienił zdanie.

Bolta pokonał tylko raz

Przed mistrzostwami świata w Pekinie w 2015 r. to nie Usain Bolt, lecz właśnie Gatlin był stawiany w roli faworyta do złota na 100 m. Jamajczyk, który zdominował poprzednie lata w sprincie, miewał problemy zdrowotne, nie wydawał się już nieosiągalny dla rywali. A jednak znów to on był górą. A Gatlin zapłakał po raz drugi, w drodze ze stadionu do hotelu, po finale na 100 m.
Gatlin przegrywa z Boltem o 0,01 s na MŚ w Pekinie. Fot. Lintao Zhang/Getty Images Gatlin przegrywa z Boltem o 0,01 s na MŚ w Pekinie. Fot. Lintao Zhang/Getty Images
Tego biegu i tej porażki Amerykanin nie potrafi odżałować do dziś. Praktycznie przez cały dystans szli "łeb w łeb". Na finiszu Gatlin trochę za szybko wyrzucił ciało do przodu. Bolt zrobił to później i dzięki temu wygrał o włos - o jedną setną sekundy. - Pozwoliłem się pokonać. Sam siebie pokonałem. To najgorsze uczucie na świecie - wspomina Gatlin w filmie dokumentalnym "Rise Again". Bolta pokonał tylko raz w życiu - w 2013 r. na mityngu w Rzymie. O dziwo, wygrał, choć miał wtedy gorszą reakcję startową od Jamajczyka. Wyprzedził go na dystansie, zwyciężył minimalnie, o 0,01 s. W Pekinie Jamajczyk się zrewanżował. Podobnie było także na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro, gdzie na Bolta znów nie było mocnych. Gatlin i tak jednak przeszedł do historii. Zdobywając srebro na 100 m, stał się najstarszym sprinterem, który stanął na olimpijskim podium w konkurencji indywidualnej.

Choć z Boltem najczęściej przegrywa, to uwielbia z nim rywalizować. - Gdy myślisz o lekkoatletyce, myślisz o Gatlinie i Bolcie. Jesteśmy showmanami. Prawdziwymi rywalami - mówił Amerykanin, który porównał ich walkę na bieżni do starcia Kobe Bryanta z LeBronem Jamesem na parkiecie albo rywalizacji gwiazd piłki Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego.

38-latek królem sprintu?

Obaj sprinterzy darzą się szacunkiem. Zdarzało im się wspólnie imprezować po zawodach. Ba, na MŚ w Pekinie zaprzyjaźniły się nawet ich matki. Bolt zwykł mawiać o Gatlinie "staruszek" (dzielą ich cztery lata). Amerykanin odgryzał się, nazywając Jamajczyka "mężczyzną w średnim wieku". Bolt śmiał się z siwych włosów Gatlina. Ten odpowiadał: - Każdy ma coś do powiedzenia o tych włosach, ale ja mówię, że to nie siwizna. To moja mądrość.
Medaliści biegu na 100 m w Rio - od lewej: Justin Gatlin (srebro), Usain Bolt (złoto), Andre De Grasse (brąz). Fot. Łukasz Trzeszczkowski/WP SportoweFakty Medaliści biegu na 100 m w Rio - od lewej: Justin Gatlin (srebro), Usain Bolt (złoto), Andre De Grasse (brąz). Fot. Łukasz Trzeszczkowski/WP SportoweFakty
Po tegorocznych mistrzostwach świata w Londynie Usain Bolt odejdzie na sportową emeryturę. Gatlin - 10 lutego skończył 35 lat - ma inne plany. Marzy mu się start na czwartych igrzyskach olimpijskich - w Tokio w 2020 r. - Olimpiada jest w moim polu widzenia. To coś, co chciałbym zrobić, czego nie mogę się doczekać. Najtrudniejszą częścią nie jest jednak sama rywalizacja, lecz trening - podkreśla dwukrotnie karany za doping sprinter. Podkreśla, że jeśli dwa najbliższe sezony będą dla niego udane, to postara się dociągnąć aż do Tokio i powalczyć tam o najwyższe cele. Zostać królem sprintu w wieku 38 lat - to byłoby coś.

W filmie dokumentalnym Gatlin opowiadał o swoich wzlotach i upadkach z dużym spokojem. Raz tylko miał kłopot z opanowaniem wzruszenia. Gdy mówił o swoim synku. - W przedszkolu rysuje obrazki, na których jestem na podium, z medalami. Kocha mnie, jest ze mnie dumny. To znacznie lepsze uczucie niż stanąć 100 razy na podium. Znacznie lepsze - wyjawił Justin Gatlin.

Czy Justin Gatlin zdobędzie medal na igrzyskach olimpijskich w Tokio?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×