Żewłakow naprawdę to powiedział. Niesmaczny żart w programie na żywo

W programie Liga+ Extra eksperci rozmawiali o kontrowersyjnej sytuacji z meczu Legii Warszawa. Głos zabrał w pewnym momencie Michał Żewłakow. - Przepraszam, że teraz zażartuję - stwierdził były reprezentant Polski. Po chwili padły zaskakujące słowa.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Michał Żewłakow WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Michał Żewłakow
W studiu Canal+ Premium w magazynie Liga+ Extra odbyła się dyskusja na temat kontrowersyjnej sytuacji z meczu PKO Ekstraklasy pomiędzy Górnikiem Zabrze i Legią Warszawa (0:1).

W jednej z akcji w drugiej części pojedynku Anthony van den Hurk brutalnie zaatakował łokciem Rafała Augustyniaka. W wyniku tego gracz Legii stracił dwa przednie zęby.

Sędzia Bartosz Frankowski za przewinienie pokazał żółtą kartkę, co wzbudziło wiele kontrowersji (więcej TUTAJ).

Zdaniem byłego arbitra, Adama Lyczmańskiego, był to "nierozważny atak łokciem". - I podtrzymuję to. Z Michałem Żewłakowem się tutaj nie zgodzę. Kieruję się przeczuciem, doświadczeniem i przepisami. (...) Zawodnik Górnika nie widział przeciwnika, zastawiał się... - bronił decyzji Frankowskiego o żółtej kartce.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dla takich akcji przychodzi się na stadion

- A dlaczego, jak wypadają zęby przy takim zagraniu, to my rozkminiamy, czy jest to zamierzone czy niezamierzone. Szczerze? Przepraszam, że teraz zażartuję. Ja też nie zamierzałem wjechać w autobus! Ale niestety, ja też zostałem ukarany - przyznał wtedy na wizji Żewłakow.

- Tu ma być oceniony skutek. I ewentualnie decyzja, którą podejmuje sędzia ma być też nauką na następny raz - dodał 102-krotny reprezentant Polski (w latach 1999-2011).

46-letni Żewłakow, który występuje w TV jako komentator i ekspert, w swoim żarcie nawiązał do sytuacji z grudnia 2020 r., kiedy został zatrzymany przez policję za spowodowanie kolizji podczas jazdy pod wpływem alkoholu. Badanie trzeźwości u kierowcy wykazało 1,6 promila w wydychanym powietrzu.

Nikomu nic się nie stało. Były sportowiec wyraził skruchę i przeprosił za swój czyn, ale nie uniknął krytyki mediów oraz fanów i - przede wszystkim - kary.

Rok później został bowiem skazany przez sąd, który wymierzył mu karę grzywny w wysokości 20 tys. zł i nałożył zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres trzech lat. Żewłakowa dotknęły też sankcje ze strony Canal+. Telewizja sportowa zawiesiła go do czasu sprawy sądowej.

Zobacz:
To nowy mistrz Polski? "Tylko jedno może ich zatrzymać"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×