Problemów Rakowa ciąg dalszy. Reprezentant opuścił zgrupowanie

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Adnan Kovacević (w powietrzu)
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Adnan Kovacević (w powietrzu)
zdjęcie autora artykułu

Od początku sezonu 2023/24 pech nie opuszcza Rakowa Częstochowa. Mistrz Polski zmaga się z dużą liczbą kontuzji. Adnan Kovacević z powodu urazu musiał opuścić zgrupowanie reprezentacji Bośni i Hercegowiny.

Gdyby stworzyć listę kontuzjowanych piłkarzy Rakowa Częstochowa od początku sezonu, można aż złapać się za głowę. Dawid Szwarga w zasadzie od początku pracy w roli pierwszego trenera musi zmagać się z problemami natury zdrowotnej.

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu wypadł Ivi Lopez, później urazów doznali Stratos Svarnas, Zoran Arsenić, Jean Carlos Silva, Fran Tudor, a od dłuższego czasu niezdolny do gry jest też Adrian Gryszkiewicz.

We wtorek z Częstochowy napłynęły kolejne niepokojące wieści. Z powodu urazu naciągnięcia mięśnia podudzia Adnan Kovacević opuścił zgrupowanie reprezentacji Bośni i Hercegowiny.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: W Polsce to nie do pomyślenia. Niezwykłe przeżycie kibica

W jego przypadku kontuzja nie jest aż tak poważna. Przerwa w treningach potrwa około siedem dni.

30-latek stracił jednak możliwość gry w reprezentacji w najbliższych meczach eliminacji Euro 2024. A Bośniacy podczas tego zgrupowania zagrają z Liechtensteinem (13 października) i Portugalią (16 października).

To druga kontuzja Kovacevicia w tym sezonie. Na sam koniec letniego obozu wypadł na ponad miesiąc ze względu na naderwanie mięśnia płaszczkowatego.

W tym sezonie Kovacević wystąpił w dwunastu meczach Rakowa we wszystkich rozgrywkach.

CZYTAJ TAKŻE: FC Barcelona ma jasny plan na okno transferowe. Jedna pozycja to priorytet Zwycięzca Ligi Europy ma nowego trenera. Poprzedni zapłacił za fatalny start sezonu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Czy Raków Częstochowa obroni mistrzostwo Polski?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)