Z Rakowa do reprezentacji. "Czerczesow tylko robi wrażenie groźnego"

Przez Raków Częstochowa do reprezentacji Węgier - to cel Petera Baratha. - Rozmawiałem o polskiej lidze z napastnikiem Warty Poznań, Martonem Eppelem - przyznaje w rozmowie z nami. "Medaliki" mierzą się z Wartą w niedzielę o godz. 12.30.

Justyna Krupa
Justyna Krupa
Peter Barath w barwach reprezentacji Węgier Twitter / Hungarian Football Xtra / Peter Barath w barwach reprezentacji Węgier
Węgier Peter Barath został w styczniu wypożyczony na rok do Rakowa Częstochowa z Ferencvarosu. W rozmowie z nami opowiada o swoich doświadczeniach z pracy ze znanym w Polsce rosyjskim szkoleniowcem Stanisławem Czerczesowem, a także ze współpracy ze słynnym Dejanem Stankoviciem. - W ostatnich latach węgierski futbol wykonał znaczący krok do przodu - przyznaje.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Jak pierwsze wrażenia po przenosinach do Rakowa?

Peter Barath, zawodnik Rakowa Częstochowa: Nowi koledzy z zespołu są sympatyczni, pomocni. Szybko złapaliśmy dobry kontakt z chłopakami. Cieszę się, że trafiłem do Rakowa. To naprawdę dobry zespół, prowadzony przez dobrego fachowca. Wszyscy są już gotowi na start ligi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ale słodziak! Skradł serce piłkarza Legii

Co było kluczowym elementem, który przekonał pana do wyboru oferty klubu z Częstochowy?

Miałem też inne opcje, ale miałem na uwadze, że w ostatnim czasie nie grałem zbyt wiele w Ferencvarosu. Spodobała mi się wizja, którą przekazali mi prezes klubu, dyrektor sportowy oraz trener. Wyjaśnili, jaki jest dokładnie plan dla mnie, a także dla całej drużyny. Uważam, że wybrałem dla siebie najlepszą możliwą opcję. Chcę grać więcej, bardziej regularnie. Uważam, że tutaj, w Rakowie, dobrze się odnajdę.

Rozmawiał pan już z trenerem Dawidem Szwargą o tym, na jakiej pozycji najchętniej by pana widział? Teoretycznie może pan grać nawet na środku obrony, ale najbardziej naturalną strefą dla pana jest środek pomocy. Pytanie, czy tylko pozycja numer sześć, czy również osiem?

W przeszłości, a także w meczach reprezentacyjnych, czasem grywałem jako środkowy obrońca. Natomiast podstawowe pozycje dla mnie to "szóstka" i "ósemka". Osobiście nawet bardziej lubię grę na pozycji numer osiem. To jednak wszystko będzie zależało od szkoleniowca, od tego, jakie będzie miał założenia. Jeżeli jednak w przyszłości mielibyśmy jakieś problemy kadrowe - choć mam nadzieję, że nie - to oczywiście mogę wystąpić też jako stoper.

Na Węgrzech spotkał pan na swojej drodze kilku naprawdę ciekawych szkoleniowców. Jednym z nich był Joan Carrillo, były trener m.in. Wisły Kraków. Jak go pan wspomina? Od innego gracza Rakowa Zorana Arsenicia słyszałam, że Carrillo pomógł mu znacząco w rozwoju.

Pracowałem z trenerem Carrillo w Debreczynie. To bardzo dobry trener, lubiący ciężką pracę. Przepracowaliśmy z nim okres przygotowawczy do rundy wiosennej sezonu 2021/22, a potem pod jego wodzą rozegraliśmy 21 meczów. Graliśmy w większości spotkań naprawdę dobry futbol, ale problem był taki, że wyników nie mieliśmy odpowiednio satysfakcjonujących. Notowaliśmy wówczas sporo remisów. Generalnie jednak lubiłem pracę z tym szkoleniowcem, dużo rozmawialiśmy. On pracował ostatnio w Polsce?

Ostatnio nie. Rozmawialiśmy niedawno i podkreślał, że chętnie podjąłby się na nowo trenowania zespołu w Ekstraklasie. A jak postrzega Pan byłą gwiazdę Interu Mediolan Dejana Stankovicia, z którym mieliście okazję współpracować w Ferencvarosu?

Uważam go za dobrego fachowca, ma za sobą świetną karierę jako piłkarz. Teraz ma ambicje, by być równie dobrym szkoleniowcem. Stanković lubi pracę z piłką. Starał się zawsze bardzo dobrze przygotować nas na starcia z kolejnymi rywalami, niezależnie od tego, czy byli to przeciwnicy ligowi, czy z Ligi Konferencji. Ma bardzo dobry kontakt z zawodnikami. Podobają mu się ci, którzy naprawdę ciężko pracują.

Stanković to chyba inny typ trenera niż Stanisław Czerczesow, z którym również miał pan możliwość pracować w Ferencvarosu? W Polsce Czerczesow na wielu osobach robił wrażenie twardego, ale i szorstkiego gościa, z którym się raczej nie dyskutuje.

Jak się spogląda na Czerczesowa to rzeczywiście robi wrażenie takiego silnego i groźnego faceta. W środku jednak jest nieco inny, dużo żartuje z piłkarzami. Stara się ciągle rzucić jakimś zabawnym hasłem. Obaj, on i Stanković, lubili ciężką pracę, ale w nieco inny sposób. Stanković jest trochę młodszy, grał długo w Serie A. Swoje pomysły na grę zespołu też najpewniej czerpie z włoskiej myśli szkoleniowej. Jednak filozofia pracy trenera Czerczesowa też była dobra. To różniący się od siebie fachowcy, ale mają niektóre cechy wspólne.

Ostatecznie Czerczesow pożegnał się z drużyną po klęsce w el. Ligi Mistrzów z ekipą Klaksvik z Wysp Owczych. Gdy szykował się pan do przenosin do Rakowa, pytał pan Czerczesowa o opinię na temat polskiej ligi? A może któregoś z grających tu piłkarzy?

Szczerze mówiąc, nie pytałem o rekomendacje za bardzo. Skontaktowałem się jedynie z węgierskim napastnikiem grającym w Warcie Poznań, czyli z Martonem Eppelem. Tak się zresztą składa, że gramy z Wartą w najbliższą niedzielę. Natomiast z Martonem rozmawiałem już po finalizacji przenosin do Rakowa, nie wcześniej. Wydaje mi się, że to jedyny, poza mną, zawodnik z Węgier, który obecnie gra w Ekstraklasie.

Aczkolwiek w ostatnich latach grało w Polsce sporo piłkarzy z Węgier. Niedawno w Śląsku był Mark Tamas, w przeszłości m.in. Richard Guzmics w Wiśle Kraków czy Gergo Lovrencsics w Lechu Poznań.

Pamiętam, że w Legii Warszawa występował też np. Dominik Nagy. Mam świadomość, że węgierscy piłkarze grywali od czasu do czasu w Polsce.

A który z węgierskich graczy jest dla pana piłkarskim bohaterem i inspiracją? Może Dominik Szoboszlai, obecnie piłkarz Liverpoolu, z którym miał pan szansę zagrać w reprezentacji?

Przyznam, że nie mam takiego klasycznego piłkarskiego idola, wzorca. Choć jednocześnie wielu naprawdę dobrych zawodników przychodzi mi do głowy. Nie chodzi jednak o to, by ich kopiować, każdy ma swoją charakterystykę.

Węgierska reprezentacja w ostatnich latach zaliczyła naprawdę spory skok jakościowy. Choćby na Euro 2021 potrafiła grać naprawdę przekonującą piłkę.

Rzeczywiście w ostatnich latach węgierski futbol wykonał znaczący krok do przodu. Mamy bardzo dobrego selekcjonera - Marco Rossiego. Każdy z zawodników chce w kadrze pokazać charakter. Nigdy nie widziałem, po prawdzie, takiego ducha drużyny w żadnym zespole, jak ten, który mamy w reprezentacji narodowej. To coś totalnie innego. Dodatkowo, wielu graczy węgierskich gra teraz w naprawdę dobrych ligach. To się składa na sekret tego postępu, jaki wykonała nasza kadra.

Przenosiny do Rakowa miałby być też drogą do tego, by grać częściej w reprezentacji narodowej?

Zdecydowanie, to jeden z powodów, dla których tu przyszedłem. Mój plan zakłada, by grać w częstochowskim klubie jak najwięcej i oczywiście na jak najwyższym poziomie. Chcę pomóc drużynie obronić mistrzostwo Polski i zagrać w kolejnym sezonie w europejskich pucharach. Natomiast moim prywatnym celem jest to, by nadal móc występować w kadrze Węgier.

Dyrektor sportowy Rakowa Częstochowa Samuel Cardenas opisał Pana jako kogoś, kto "uwielbia dodatkową pracę". Rzeczywiście nie ma pan problemu np. z zostawaniem dłużej po treningach?

Zdecydowanie jestem typem zawodnika, który wierzy w ciężką, konsekwentną pracę.

"Nie chcę o tym rozmawiać". Lewandowski szybko uciął spekulacje
Głośny powrót do Polski. Zdradził, jak kusił go Raków

Czy Peter Barath okaże się wzmocnieniem dla Rakowa Częstochowa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×