Afera dyplomowa. Mamy oświadczenia Lewandowskiego i Milika
W doniesieniach medialnych pojawiały się wątpliwości związane z wykształceniem napastników reprezentacji Polski. Mamy oświadczenia Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego w tej sprawie.
Pierwszym z zatrzymanych był Paweł Cz., rektor uczelni. Potem dołączył do niego naukowiec Zbigniew D. I to właśnie ta druga osoba łączy najnowszy skandal z tym, co działo się na innej uczelni, a co w lipcu 2021 roku opisał dziennikarz Onetu Łukasz Cieśla.
Co do Collegium Humanum, ma chodzić głównie o "lewe" dyplomy MBA (Master of Business Administration), otwierające drogę do lukratywnej pracy w spółkach skarbu państwa. Według ustaleń dziennikarzy mieli je na tej uczelni otrzymywać w nieprawidłowy sposób między innymi politycy - różnych opcji.
W tej sprawie Zbigniew D. usłyszał cztery zarzuty. Jak w rozmowie z Onetem poinformował prokurator Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej, naukowiec został oskarżony o przyjmowanie wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami korzyści majątkowych w zamian za zachowania stanowiące naruszenie przepisów prawa.
Zbigniew D. pojawia się po raz drugi
Zbigniew D. w aferze związanej z załatwianiem różnego rodzaju dyplomów przewija się już po raz drugi. Najpierw głośno zrobiło się o nim za sprawą wspomnianej publikacji Onetu. Naukowiec związany wówczas między innymi z łódzką Uczelnią Nauk Społecznych, miał zaproponować jednej z osób kupno dyplomu tej placówki bez uczęszczania na zajęcia i zdawania egzaminu za 2,5 tysiąca złotych.
Zbulwersowana kobieta miała poinformować o tym policję, która przygotowała zasadzkę. Zbigniewa D. (od lat kibic piłkarski, były dyrektor ŁKS Łódź), jak czytamy w mediach, zatrzymano w Trójmieście na gorącym uczynku w trakcie przyjmowania wspomnianej korzyści. Jak się okazało, to był jednak dopiero początek afery, w której niespodziewanie zaczęły się przewijać nazwiska bardzo znanych piłkarzy.
Po zatrzymaniu Zbigniewa D. zaczęto bliżej przyglądać się jego działalności. Z relacji dziennikarzy Onetu wynikało, że natrafiono u niego na dyplom ukończenia studiów przez... Roberta Lewandowskiego. Ponadto dyplom maturalny Arkadiusza Milika, a także dokumenty Jacka Góralskiego i Piotra Świerczewskiego (obaj to byli reprezentanci Polski).
Lewandowski studiował w Warszawie. A co z Łodzią?
Sprawa wydawała się o tyle tajemnicza, że o Lewandowskim wiadomo było, że owszem, skończył studia magisterskie, ale na innej uczelni, w Warszawie. Skąd więc inne studia w Łodzi i obrona "magisterki" dzień po meczu reprezentacji Polski (marzec 2018)? O ile piłkarz informował publicznie o edukacji w Warszawie, o tyle nigdy nie wspomniał o nauce w Łodzi.
Co więcej, we wspomnianym artykule podkreślono, że Zbigniew D. miał namawiać Roberta i Annę Lewandowskich również na podyplomowe studia MBA, które mogliby otrzymać bez chodzenia na zajęcia, ale za 25 tys. złotych. Tymczasem wspomniane na początku Collegium Humanum w nieprawidłowy sposób miało wystawać właśnie głównie dyplomy MBA. Czy zatem te sprawy mogą się łączyć i czy Lewandowski może mieć coś wspólnego z Collegium Humanum?Milik stanowczo zaprzecza
- Żadnego dyplomu nie mam, a kontaktu z tym Panem również nigdy nie miałem – przekazał nam Arkadiusz Milik.
A jeśli chodzi o wspomnianych wyżej Piotra Świerczewskiego i Jacka Góralskiego, to wypowiadali się na ten temat już wcześniej. Świerczewski stwierdził, że dokumenty otrzymał jak najbardziej prawidłowo, bo po części uczęszczał na zajęcia, a częściowo zaliczył je zdalnie (pracował wtedy jako trener w Łodzi). Z kolei Góralski (w jego przypadku dyplom licencjacki miała wystawić inna uczelnia, z którą był związany Zbigniew D.) tłumaczył, że nie mógł podchodzić do pracy licencjackiej, bo... nie ma matury.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)