Robert Kasperczyk: Gdybym miał wyliczać faule na moich zawodnikach to też by mi brakło palców
Bezsprzecznie środowy sparing Podbeskidzia z Ruchem należał do ostrych widowisk. Piłkarze obu ekip nie odpuszczali nóg, co przy twardej, sztucznej płycie boiska groziło poważnymi kontuzjami. Szkoleniowiec Górali Robert Kasperczyk dziwił się decyzji Waldemara Fornalika, który wnioskował o przerwanie zawodów.
Ariel Brończyk
Pierwsza ostra sytuacja miała miejsce jeszcze w pierwszej części meczu. Świeżo upieczony Góral Marek Sokołowski w ferworze walki sfaulował Michała Pulkowskiego. Faul był brutalny, jednak niezamierzony. Już wtedy zakotłowało się przy kontuzjowanym graczu Ruchu, który musiał zejść z boiska.
Po zmianie stron dwukrotnie w polu karnym Górali został sfaulowany Piotr Malinowski. Sędzia dopatrzył się nieprzepisowego zagrania tylko raz i tylko raz podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Dariusz Kołodziej.
W 63. minucie nastąpiła kolejna newralgiczna chwila, która zapoczątkowała całą awanturę na boisku. Bezpardonowo w polu karnym Niebieskich na ziemie sprowadzony został Damian Chmiel. - Nawet jeśli sędzia nie dopatrzył się rzutu karnego, to widząc co się dzieje powinien natychmiast przerwać grę, ponieważ nie wyglądało to dobrze - wyjaśniał wyraźnie zirytowany Robert Kasperczyk.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.