Tomasz Ostalczyk: Szkoda, że runda się kończy
Pomocnik Zawiszy zaliczył owocny powrót do Świnoujścia. Bydgoszczanie ograli lidera, a sam Ostalczyk przypomniał sobie, jak strzelać bramki. Po meczu "Ostal" odkrył część kulisów rozstania z Flotą.
- Wielu zdążyło już w nas zwątpić, dlatego przełamanie smakuje wyśmienicie. Szczególnie, że nastąpiło na wymagającym terenie, gdzie punkty straciły nie byle jakie drużyny. Dzięki zwycięstwu zbliżyliśmy się do lidera. Nadal ma jedenaście punktów przewagi, ale ten cios z niedzieli zostanie w głowach świnoujścian. Teraz to my jesteśmy podbudowani psychicznie i udowodniliśmy, że do końca powalczymy o awans - triumfował Tomasz Ostalczyk.
Przed sezonem Ostalczyk długo zapewniał, że poważnie rozważa opcje pozostania w świnoujskim klubie. Można było jednak odnieść wrażenie, iż za wszelką cenę chce zmienić otoczenie. - Od początku stawiałem sprawę jasno, że mam oferty z innych drużyn. Propozycja z Zawiszy przyszła w momencie, gdy byłem blisko innego klubu. Bydgoski klub gwarantował walkę o awans i grę ofensywną i dziś mogę powiedzieć, że postawiłem słuszny krok. Nie będę umniejszał Flocie, bo przecież dziś walczą o awans, ale Zawisza to jednak duży klub z tradycją i kibicami. Musimy teraz przenieść ten potencjał na boisko.
- Przed nami starcie z Polonią Bytom i nie możemy się potknąć. Komplet punktów jest nam potrzebny, aby uspokoić atmosferę przed przerwą zimową. Tak, jesteśmy faworytem, ale ta runda pokazała już, że teoretycznie słabsi potrafią użądlić. Potrzeba nam dyscypliny, konsekwencji w obronie i skuteczności w ofensywie. To wystarczy do zwycięstwa - podał przepis na sukces "Ostal".