Od wpadek do awansu, czyli droga Górnika Łęczna do ekstraklasy

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Wiosną Górnik mozolnie gromadził punkty, lecz już nie zachwycał swoją postawą. Dwukrotnie zremisował na własnym stadionie z ekipami broniącymi się przed spadkiem. Szczególnie kiepsko łęcznianie wypadli w meczu z Can-Pack Okocimskim Brzesko, gdy po pierwszej połowie przegrywali 0:2. - Nie można tak podchodzić do spotkania, że skoro przyjeżdża teoretycznie słabszy przeciwnik, to można sobie poklepać, pograć na stojąco. Okocimski pokazał nam, jak to wygląda kiedy chcemy grać na stojąco - nie owijał w bawełnę szkoleniowiec.

Kryzys dopadł podopiecznych Jurija Szatałowa w kwietniu. W hicie rundy na trybunach zasiadło aż 3414 kibiców, a Górnik gładko uległ PGE GKS-owi i stracił na jego rzecz pozycję lidera. Kilka dni później zielono-czarni przegrali z inną drużyną walczącą o awans - Arką Gdynia. Trudną do wytłumaczenia kompromitacją była porażka z Energetykiem ROW, który jako jedyny dwukrotnie pokonał łęcznian. Beniaminek grając w dziesiątkę ośmieszył faworyta i zwyciężył 2:1, choć to łęczyńska ekipa dyktowała warunki gry.

Grupa pościgowa także traciła punkty, dzięki czemu zielono-czarni utrzymali się w czołówce. Mimo wszystko Górnik pokazał charakter i nie pogrążył się w marazmie. Pod nieobecność najlepszego strzelca - Łukasza Zwolińskiego skutecznością błysnął Bonin. Na ostatniej prostej sezonu piłkarze wykazali się odpornością psychiczną, udźwignęli ciężar odpowiedzialności i sprawę awansu przypieczętowali pokonując Olimpię Grudziądz.

Górnik wraca więc do T-Mobile Ekstraklasy, w której występował przez cztery sezony. Przed siedmiu laty został z niej zdegradowany za udział w korupcji i od tamtej pory nie potrafił nawiązać do czasów świetności. Jedynym piłkarzem, który wówczas bronił zielono-czarnych barw i robi to nadal jest kapitan Veljko Nikitović.

Czy Górnik Łęczna poradzi sobie w T-Mobile Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×