Legia Warszawa wciąż walczy o Ligę Mistrzów. "Będziemy się odwoływać"

Legia Warszawa będzie walczyć o prawo udziału w eliminacjach Ligi Mistrzów. - Jakie mamy szanse? Od pięciu do siedemdziesięciu pięciu procent - mówi prezes, Bogusław Leśnodorski.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Mistrzowie Polski zamierzają wykorzystać wszystkie dostępne środki. - Wiemy, że popełniliśmy błąd. Nie podważamy pozycji UEFA, podważamy jednak sposób postępowania Komisji Dyscyplinarnej. Wierzymy, że europejska federacja stoi przy wartościach, które deklaruje i najistotniejsze są dla niej pryncypia, a nie regulaminy. Liczymy, że wynik uzyskany na boisku zostanie potwierdzony - podkreśla członek Rady Nadzorczej Legii, Dariusz Mioduski.
- Musimy przejść całą procedurę odwoławczą przed UEFA oraz Trybunałem Arbitrażowym - mówi Leśnodorski. - Bartosz Bereszyński w naszym mniemaniu pauzował za kartki i nie mógł zagrać w trzech meczach. Byliśmy przekonani, że nie wpisując go na listę na mecze Saint Patrick’s i zostawiając wolne miejsce, on tę karę odbywa. Komisja Dyscyplinarna podjęła jednak jednoosobowo decyzję o przyznaniu walkowera. Jakie są szanse Legii w tej nierównej walce? - Od pięciu do siedemdziesięciu pięciu procent, Oczywiście, pewne kwestie formalne zostały naruszone. Wygraliśmy jednak na boisku i liczymy, że zasady fair-play oraz wartości, którymi kieruje się federacja, zostaną wzięte pod uwagę - mówi Leśnodorski.

- Komisja w obu instancjach podchodzi bardzo restrykcyjnie do zapisów regulaminów. Przepisy przewidują jednak kilka sytuacji, które nie miały miejsca. Uniemożliwiono nam zajęcie stanowiska, choć polecieliśmy do Nyonu i chcieliśmy udzielić wyjaśnień. Komisja powinna ponadto obradować w zespole trzyosobowym, a tymczasem decyzję w naszej sprawie podjęła jeden z jej członków. Będziemy na te kwestie formalne zwracać uwagę - dodaje prezes Legii.

- Ten przypadek pokazuje, że ponosimy konsekwencje działań z przeszłości - mówi z kolei Mioduski. - Nasza marka na poziomie UEFA nie jest najlepsza. Podobnie, jak ucznia w szkole, który zawsze dostaje pały, a jak wreszcie napisze coś dobrze, to i tak zostanie oceniony nisko. Nie mamy w federacji tysięcy przyjaciół, którzy chcieliby nam pomóc - przyznaje.

- Jesteśmy dumni z naszej drużyny, bo zwyciężyliśmy na boisku. Determinacji nam nie brakuje. Łatwo oczywiście nie będzie, szanse są małe. Jest to jednak ważne nie tylko z punktu widzenia naszego interesu, ale też interesu całego polskiego sportu. Mówimy o wartościach - dodaje Mioduski. - Będziemy walczyć o swoje i o Legię.

Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×