Kamil Kiereś: Wstyd i kompromitacja
O ile trener Piasta tryskał radością po meczu z PGE GKS-em, o tyle nie można powiedzieć tego o szkoleniowcu tych drugich. Gdy jednak przegrywa się 0:5, to ciężko o powody do zadowolenia...
Sebastian Kordek
Brunatni wyglądali w Gliwicach, jakby nie zależało im na awansie do kolejnej rundy Pucharu Polski. Zaprzecza to jeden trener bełchatowian. - W poprzednich rundach Pucharu Polski graliśmy wyjazdowe mecze, które kosztowały nas dużo zaangażowania i chcieliśmy zaprezentować w tych spotkaniach odpowiednią jakość. Pokazaliśmy w minionych spotkaniach, że zależy nam na awansie, bo zawsze grał w miarę silny skład. I z podobnym nastawieniem przyjechaliśmy do Gliwic. Wystawiłem praktycznie najsilniejszą jedenastkę, dlatego też jestem mocno zaskoczony. Dziwią mnie rozmiary porażki... - kręcił głową po porażce 0:5 z Piastem Gliwice Kamil Kiereś, szkoleniowiec PGE GKS-u Bełchatów.
Piast nie pozostawił złudzeń swojemu rywalowi
PGE GKS to drużyna, która ma najlepszą defensywę w całej T-Mobile Ekstraklasie. Bełchatowianie w trzynastu występach stracili tylko jedenaście goli. Jednakże obecnie sztab szkoleniowy musi coś zmienić, bo Brunatni nie tylko z Piastem polegli 0:5. Niedawno zdarzyło im się to w lidze z Lechem Poznań. - Byliśmy zespołem, który tracił bardzo mało bramek. Mieliśmy stabilną defensywę i dużą dyscyplinę w poczynaniach obronnych. Wprawdzie niedawno przytrafiło się nam 0:5 w Poznaniu, ale wydawało się, że był to przypadek. Teraz jednak mamy 0:5 w Gliwicach... Nie zdarzyło nam się to jednak mecz po meczu, bo za nami dobry występ i zwycięstwo z Górnikiem Zabrze, gdzie zagraliśmy z tyłu na odpowiednim poziomie. Musimy więc zadać sobie pytanie, dlaczego znowu nam się to przydarzyło... - zakończył Kamil Kiereś.