Trener GKS-u Katowice: Po zmianie ustawienia zagraliśmy bardziej ofensywnie

Historyczne derby Katowic na I-ligowym froncie zakończyły się remisem 2:2. GKS w spotkaniu z Rozwojem poprowadził Ireneusz Kościelniak. - Mieliśmy zagrać bardziej ofensywnie i tak było - przyznał trener.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Remis z Rozwojem Katowice to dla GKS-u Katowice duże rozczarowanie. Zespół z Bukowej liczył na łatwe zwycięstwo, już w 10. minucie objął prowadzenie, ale rywale doprowadzili do wyrównania po stałym fragmencie gry, co w tym sezonie jest największą bolączką GKS-u. Co prawda na przerwę gospodarze schodzili prowadząc 2:1, ale na początku drugiej połowy gola na 2:2 zdobył Tomasz Wróbel.

- Moja drużyna po zmianie ustawienia miała zagrać bardziej ofensywnie i tak zagraliśmy, strzeliliśmy dwie bramki, a mogliśmy zdobyć kolejną, która dałaby nam trzy punkty. Po raz kolejny tracimy bramkę po stałym fragmencie gry, gdzie było przypisane indywidualne krycie. Mieliśmy za zadanie zamknąć rywali w bocznej strefie, ale dopuściliśmy do tego, że Rozwój miał kontrę i wykorzystał ją - przyznał Ireneusz Kościelniak.

Oba zespoły w końcówce miały kilka okazji na to, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale wynik nie uległ już zmianie. - Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo widziałem, że zawodnicy zostawili serce, przeżywają to bardzo mocno. Warto zaznaczyć, że to był trzeci mecz w ciągu sześciu dni i druga połowa z minuty na minutę wyglądała tak, że sytuacji było mniej. Chcę podziękować całemu zespołowi za zaangażowanie. W końcówce dążyliśmy do tego, by wygrać to spotkanie i dopisać trzy punkty. Nie jesteśmy zadowoleni z remisu, jestem przekonany, że w kolejnych spotkaniach przyjdą zwycięstwa - ocenił Kościelniak, który wcześniej był asystentem Piotra Piekarczyka.

Jednym z problemów GKS-u Katowice w tym sezonie jest gra w defensywie, a szczególnie przy stałych fragmentach. - Już trener Piekarczyk informował o tym, że jeżeli chodzi o wzrost naszych zawodników, to nie dominujemy w lidze. Przy stałych fragmentach gry musimy poświęcić ilość, wraca cały zespół i broni. Za krycie odpowiedzialny był Kamiński, ale niestety przegrał pojedynek jeden na jeden. Nie ma co dywagować, następnym razem trzeba wygrać taki pojedynek - stwierdził Kościelniak.

Bardziej ofensywne ustawienie nie dało GieKSie upragnionych trzech punktów. W drugiej połowie blisko zdobycia gola był Grzegorz Goncerz, ale po jego strzale piłkę odbił Bartosz Soliński, a dwóm dobitkom zapobiegli obrońcy Rozwoju. - Każdy zawodnik jest ogniwem, na który składa się cały zespół. Każdy jest potrzebny i w ciągu jednego treningu nie mogłem sobie pozwolić na jakieś eksperymenty. Pierwsze zadanie jakie chciałem zrealizować, to była bardziej ofensywna gra. Defensywnego pomocnika Leimonasa zastąpiliśmy ofensywnym Trochimem. Jesteśmy świadomi tego, jak tracimy gole i konsekwentnie nad tym pracujemy i liczę na to, że to się zmieni. Żałuję tylko sytuacji Goncerza, który miał "piłkę meczową" i gdyby ją wykorzystał, to najprawdopodobniej wygralibyśmy 3:2. Bylibyśmy wtedy w zupełnie innych nastrojach - zakończył Kościelniak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×