Wielkie doświadczenia trenera Lechii. Thomas von Heesen: Trenowałem u naprawdę znakomitych szkoleniowców
- Szczerze mówiąc, to nie. Podczas mojej pracy trenerskiej kieruję się przede wszystkim chęcią pomocy, jeśli ktoś uzna, że jej ode mnie potrzebuje. Pamiętam jak pracowałem w Apollonie Limassol, na co namówił mnie kolega z Niemiec. Tam wiele się nie zarabia, a mimo to zdecydowałem się podjąć pracę na Cyprze. Apollon grał bardzo dobrze, ci piłkarze pracowali jak szaleni. Pojawiły się sukcesy, lecz po osiemnastu meczach bez porażki, przegraliśmy 0:1 z AEL-em Limassol. Po tym spotkaniu wszystko się zmieniło, gdyż dla nich porażka z drugim zespołem z Limassolu była nie do przyjęcia. To czasami szaleni ludzie. Mówili mi, żebym stawiał na tego, czy innego piłkarza. Powiedziałem im, że jak chcą zmienić dyspozycje trenera, to niech to zrobią i się z nimi rozstałem. Co więcej mogłem zrobić? To jest właśnie Cypr.
Lechia trenuje obecnie z taką częstotliwością, że od razu przychodzi do głowy nazwisko Feliksa Magatha, pana kolegi z HSV. Co pan sądzi o jego podejściu do treningów?
- Mamy ze sobą bardzo dobre relacje. Gdy ja byłem młodym piłkarzem, Magath był już wielkim zawodnikiem. Wiele mnie nauczył. Patrzyłem jak pracuje na treningach i już wtedy był jak maszyna. Teraz również chce, by jego podopieczni dawali z siebie sto procent. Każdy trening i mecz jest dla niego niezwykle ważny. To na pewno nie jest łatwy człowiek w odbiorze, ale chce sukcesu drużyny, a nie swojego. Magath dużo czerpie z nauki Zebeca i Happela. Od każdego oczekuje dyscypliny nie tylko na boisku, ale bardzo ważne jest dla niego co kto robi poza nim. W dzisiejszych czasach piłkarzy trzeba jednak traktować trochę inaczej. Wcześniej mogliśmy skupić się tylko na piłce, a teraz media, czy telewizja chcą wyciągnąć najwięcej informacji. To zupełnie inne czasy.
Pytam jednak o Magatha, bo pan w ubiegłym tygodniu przeprowadził 11 treningów.
- Tak, ale to dlatego, bo mamy piłkarzy z bardzo dobrym charakterem. Oni podchodzą do treningów z przekonaniem, że muszą wykonać ciężką pracę, by grało im się łatwiej. Lubią to też dlatego, bo większość ćwiczeń mamy z piłkami. Musimy każdego dnia iść do przodu i uczyć się różnych aspektów technicznych. Mogę powiedzieć, że moje aktualne oczekiwania wynoszą sto procent, a my jesteśmy w tym momencie na czterdziestu procentach tego, co chciałbym widzieć w meczu. Jest więc jasne, że mamy jeszcze dużo do poprawy. Piłkarze to wiedzą i akceptują. Widzą, że to co razem robimy przynosi sukcesy, czego przykładem nasz ostatni mecz w Białymstoku. Z drugiej strony ciężka praca ma też swoje minusy, bo w pewnym momencie zawodnicy odczuwają zmęczenie. Dzieje się jednak tak również po to, by później pójść zdecydowanie do przodu.
Ile w takim razie procent miał zespół, gdy go pan obejmował?
- Około 10 procent. Jestem zawsze szczery względem piłkarzy i wprost mówiłem im, że nie jestem z ich postawy zadowolony. Rozmawiałem z nimi o tym, że nie jest dobrze i próbowaliśmy wspólnie znaleźć rozwiązanie, by się rozwinęli. Bez tego nie mogą liczyć na występy w lidze. Każdy ma swoje zalety i wady. Te pierwsze musimy to przełożyć na wynik zespołu i wykluczyć problemy. To nasz cel na ten moment. Wówczas będzie można zrobić kolejne kroki naprzód. Na razie musimy pracować nad podstawami. W ciągu następnych czterech tygodni chcę, byśmy weszli na wyższy szczebel. Wtedy będziemy pracować nad kolejnymi elementami.
Niemal wszyscy polscy piłkarze, którzy po dziesięciu dobrych meczach w Ekstraklasie odchodzą do klubów z Niemiec, Francji, czy Anglii podkreślają, że poziom treningów jest tam znacznie wyższy niż w Polsce, przez co często nie potrafią się pozbierać. Czy po treningach z panem piłkarze Lechii będą gotowi na międzynarodową karierę?
- Na pewno nie chcę obiecywać, że po treningach ze mną wszyscy zawodnicy nagle zaczną grać jak szaleni. Chcę, by się rozwijali i wiem, że jak to będą robili, dużo łatwiej będzie im grać na wysokim poziomie przez 90, a nie tylko przez 40 minut. Z drugiej strony wyjazd do ligi niemieckiej, czy angielskiej jest zawsze wyzwaniem. W tamtych zespołach jest dużo jakości. Jest duża walka o miejsce w składzie i ktokolwiek wchodzi na boisko jest w stu procentach gotowy. Dobrym przykładem jest Robert Lewandowski. W pierwszym sezonie w Borussii grał nieźle, ale musiał się odpowiednio zaadaptować. Jak pracujesz jak Lewandowski, masz dużą szansę wspiąć się na wysoki poziom. Często to jakość pojedynczych zawodników decyduje o tytułach, bo trenerzy, czy dziennikarze przecież nie strzelą goli.
Rozmawiał Michał Gałęzewski
W drugiej części rozmowy z WP SprotoweFakty którą zaprezentujemy w piątek, Thomas von Heesen zdradził jakimi czynnikami kieruje się przy wyborze składu Lechii Gdańsk. Powiedział też więcej o szansach piłkarzy Lechii Gdańsk na wyjazd na Euro 2016.