"Macie się bawić!". Heavymetal-futbol wkracza do Liverpoolu

W Liverpoolu nastała nowa era. Era futbolu heavymetalowego. The Reds mają być jak ich nowy trener Juergen Klopp - żywiołowi, spontaniczni, ale przede wszystkim skuteczni.

Mateusz Karoń
Mateusz Karoń
PAP

- Chcę widzieć w waszych oczach więcej odwagi i więcej zabawy - powtarzał podopiecznym Klopp. Niemieckiemu szkoleniowcowi chodzi o to, by najpierw dotrzeć do głów piłkarzy. Inne zmiany będą wprowadzane z czasem. - Potrzebowałbym około sześciu tygodni, by odmienić oblicze zespołu. Niestety, to nie jest idealny świat - żalił się podczas konferencji prasowej.

Pierwszy test czeka Niemca już w sobotnie popołudnie. Jego Liverpool zmierzy się na White Hart Lane z Tottenhamem. Oczywiście wielkich zmian u The Redsdostrzec nie powinniśmy. - Odbyliśmy trzy znakomite treningi - przekonywał Klopp, który ma świadomość dużej presji. Fani oczekują, że klub z Anfield znów zagra w Lidze Mistrzów, a były trener Borussii Dortmund zadziała jak czarodziej. Niestety dla nowej miotły - do poprawy jest sporo, a na szczegółowe pytania za wcześnie. - O transferach mówił nie będę, bo co miałbym wam niby powiedzieć? Ja nie zdążyłem się nawet dowiedzieć, ile meczów rozegram do otwarcia okienka, a najpierw wypadałoby przyjrzeć się obecnemu składowi - odpowiadał w swoim stylu.

"Trzeba pozamykać drzwi"

Zdaniem Juergena Klopp, Liverpoolowi potrzeba głównie stabilności. Do jej osiągnięcia zamierza użyć wszystkich stosowanych dotąd w Dortmundzie środków. Liverpool ma być ostry jak brzytwa. Ma walczyć, gryźć i drapać. Biegać po całej długości i szerokości boiska z ogromną intensywnością, orząc przy okazji murawę oraz przeciwnika. - Widziałem ten błysk w ich oczach podczas zajęć. Teraz trzeba go przenieść na ligowe boiska. Musimy pozamykać rywalom wszystkie drzwi - obrazował Klopp.

Do zrealizowania tego zadania potrzebował asystenta potrafiącego przygotować piłkarzy. Od samego początku kandydatura była tylko jedna - Zeljko Buvac. Niemiec nazywa Bośniaka "mistrzem każdego rodzaju treningu" i ufa mu jak nikomu innemu. Obaj panowie znają się już przeszło 23 lata, a od roku 2001 zasiadają wspólnie na ławce trenerskiej. Tak było i w 1.FSV Mainz, i w Borussii Dortmund.

Zarząd stonowany

Co istotne - na Anfield Klopp ma jednak dużo spokoju. Szefostwo w przeciwieństwie do opinii publicznej nie wymaga cudów. Obecny sezon ma być dla Liverpoolu okresem przejściowym. - Na pewno Juergen pomoże nam zająć wyższą lokatę niż obecna. Mamy szkoleniowca klasy światowej, ale wiele więcej o nim mówić nie będę. Zależy nam, by skupić się na przyszłości. Chciałbym, by Klopp pracował tutaj długo. Wiecie, że jego poprzednik, Brendan Rodgers miał czas. Do niedawna czekaliśmy, bo zależało nam, żeby wiedzieć, czy jest w stanie jeszcze coś poprawić. Jego następca również otrzymał spory kredyt zaufania - tłumaczył prezydent The Reds Tom Werner.

Przed Niemcem nie postawiono żadnego krótkometrażowego celu sportowego. Ma tylko odbudować rozpoznawalność marki. Akurat o to w Liverpoolu mogą być spokojni. Podpisanie umowy właśnie z tym człowiekiem wzbudza ogromne zainteresowanie mediów. Paparazzi chodzą za nim 24 godziny na dobę. Klopp przestał z tego powodu godzić się na zdjęcia z fanami. - Po co to robić, skoro fotka i tak zaraz wyląduje na Twitterze? - pytał retorycznie sam zainteresowany, który w ostatnich dniach nie mógł spokojnie chodzić po ulicach. Cała sytuacja zaczęła być wręcz irytująca. - Nie czytam tego, co piszecie. I bez tego presja jest wystarczająco duża - ucinał temat.

Klopp do miasta Beatlesów wchodzi z etykietą trenera kochającego "heavymetalowy futbol". Dużo walki, dynamiki, wyrazistości - o to mu chodzi. Ma być wielki huk, ale bez upadku.

Mateusz Karoń

Czy Juergen Klopp odmieni Liverpool?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×