Legia jak kiedyś Widzew. W Chojnicach święto, drudzy Błękitni?

Niektórzy kibice mówią: "Jak byłem mały, to ojciec mnie wziął na Widzew. Teraz ja biorę swoje dziecko i idę na Legię". W środę w Chojnicach wielkie święto, bo na Puchar Polski przyjeżdża wicemistrz z Warszawy.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk

Mobilizacja trwa w zasadzie od momentu, gdy okazało się że tak wielki rywal zawita w 1/4 finału do 40-tysięcznego miasteczka w Borach Tucholskich na Pomorzu. Od razu było wiadomo, że niespełna trzytysięczny obiekt będzie za mały. Stąd pomysł, aby dostawić jedną trybunę, która pomieści dodatkowe 2 tysiące osób. Jej budowa zakończyła się we wtorek. Mecz obejrzy na obiekcie około 4,5 tysiąca osób, choć bilety tanie nie były. Kosztowały 40 złotych na dotychczasowe trybuny i 50 złotych na nową.


- Wszyscy gdzieś żyją tym meczem, masa chojniczan na pewno będzie nas również oglądała przed telewizorami. Przygotowania organizacyjne na wszystkich frontach trwają w najlepsze. To bardzo ważny mecz, święto w mieście. Nie mamy jednak kompleksów, nie jesteśmy zakompleksionym miastem. Legia to Legia, ale nie pękniemy - mówi WP SportoweFakty wiceprezes klubu Jarosław Klauzo.

Sportowo poprzeczka dla 16. drużyny 1. ligi zawieszona jest maksymalnie wysoko. - Trzeba się w ogóle cieszyć z tego, że gramy z takim klubem jak Legia. A wiadomo, że to wszystko może się potoczyć różnie - mówi wiceprezes. Chojniczanka ma swoje problemy, w lidze idzie jej słabo, w tym tygodniu pozbyła się drugiego trenera Rafała Wójcika, który był odpowiedzialny za rozpracowywanie rywali. Prowadził też treningi pod nieobecność pierwszego trenera Mariusza Pawlaka.

Środowe starcie to mecz Dawida z Goliatem, ale jak pokazał poprzedni sezon, ten teoretycznie słabszy nie jest z góry skazany na pożarcie. W minionej edycji furorę robili Błękitni Stargard Szczeciński i to na pewno działa na wyobraźnię mniejszych klubów. Chojniczanka na klubie z Pomorza Zachodniego nie zamierza się jednak wzorować.

Klauzo: - Mamy swoje problemy. Jak patrzymy, gdzie dzisiaj są Błękitni, to lepiej żeby ich drogą nie iść. My budujemy własną historię, nie wzorujemy się na nich. To z nas można raczej czerpać wzorce, skoro w takim małym mieście w osiem lat można zrobić coś w miarę sensownego.

Poza tym, jak zgodnie podkreślają chojniczanie, takie mecze z Legią to ciekawa przygoda, ale liczy się przede wszystkim liga.  - A Legia zostanie w historii, tak jak został na przykład Widzew. Ten mecz jest tu ciągle wspominany.

W 1981 roku w 1/16 finału Pucharu Polski do Chojnic przyjechał naszpikowany reprezentantami Polski, mistrz kraju Widzew Łódź. W jego składzie byli między innymi Włodzimierz Smolarek i Zbigniew Boniek, który trzy dni wcześniej w meczu kadry w Buenos Aires strzelił gola Argentynie (Polska wygrała 2:1). Chojniczanka była wówczas drużyną, która balansowała na skraju trzeciej i czwartej ligi. Przy rzęsiście padającym deszczu, w obecności nawet około piętnastu tysięcy widzów prowadzenie dla gospodarzy zdobył Jan Synoradzki. Potem wyrównał Boniek, a decydującego o zwycięstwie gola strzelił Marek Filipczak.

To ten mecz obecni ojcowie oglądali na żywo w towarzystwie swoich ojców. Teraz ich dzieci być może będą miały o czym opowiadać za kilkanaście lat. Początek meczu o godzinie 18.

Chojniczanka Chojnice - Legia Warszawa / śr. 28.10.2015 godz. 18

Przewidywane składy:

Chojniczanka: Podleśny - T. Lisowski, Biernat, Kieruzel, W. Lisowski - Pietruszka, Grzelak, Rybski, Czerwiński, Kosakiewicz - Mikita

Legia: Kuciak - Brzyski, Lewczuk, Rzeźniczak, Broź - Jodłowiec, Pazdan, Duda, Kucharczyk, Guilherme - Nikolić

Sędzia: Tomasz Wajda (Żywiec)

Jacek Stańczyk

#dziejesiewsporcie: fantastyczna bramka w Szwecji
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×