Piłkarz Roku 2015, Robert Lewandowski: Kruszę beton
Mistrz Niemiec, półfinalista Ligi Mistrzów, czwarty piłkarz globu w plebiscycie FIFA i "France Football". Bez niego Polska zapewne nie wywalczyłaby awansu na Euro 2016. Czy statuetka dla najlepszego piłkarza 2015 roku mogła trafić w inne ręce?
Kiedy przed rokiem zapytałem, ile statuetek łącznie zdobyłeś w poprzednich latach w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna", miałeś małe problemy, żeby wszystkich się doliczyć. Zróbmy więc doroczny test...
Robert Lewandowski: To jest piąta statuetka za Piłkarza Roku, ale mam jeszcze jedną za Odkrycie Roku oraz za Ligowca Roku. Zapamiętałem więc wszystko z zeszłego roku.
Brawo, piątka z plusem!
- Pamiętam też, że przed rokiem wypadło mi z głowy, że Ligowcem Roku też byłem.
Piąty raz z rzędu odbierasz nagrodę dla najlepszego polskiego piłkarza mijającego roku. To dla ciebie wciąż szczególna okazja?
- Każdego roku bardzo się cieszę z tej nagrody. Tym bardziej teraz, gdy były to wspaniałe miesiące dla wszystkich kibiców w Polsce. Każda statuetka "Piłki Nożnej" smakuje inaczej. Nawet mimo tego, że jest to już dla mnie piąte wyróżnienie z rzędu, cały czas zdaję sobie sprawę, jak wiele musiałem włożyć pracy, by na nie zasłużyć. Dlatego cieszę się, że zostało to przez was dostrzeżone i nagrodzone.
Z roku na rok jest coraz łatwiej czy trudniej wygrywać w kategorii Piłkarz Roku? To naturalnie pytanie o konkurencję i poziom prezentowany przez pozostałych polskich zawodników.
- Jeśli chodzi o innych zawodników, poziom na pewno z roku na rok się podnosi. I dlatego coraz więcej od siebie wymagam. Wiem też, że jeśli reprezentacja gra dobrze, ja również na tym zyskuję, zresztą jak każdy inny członek kadry. Dlatego cieszę się, że tak wielu z nas występuje w coraz lepszych ligach i klubach, na dodatek odgrywamy w nich coraz ważniejsze role. Wiem, że trzeba chcieć coraz więcej, żeby się poprawiać – niezależnie od tego, co się już osiągnęło. Przecież gdybym myślał, że już wszystko potrafię, pewnie zdobyłbym w przeszłości jedną statuetkę i na tym się zatrzymał.
Oddech, którego polskiego piłkarza czujesz najbardziej na swoich plecach?
- Trudno mówić tu o oddechu, bo to nie jest zwykła rywalizacja. My ze sobą nie walczymy o trofea. Skupiamy się na zwycięstwach reprezentacji, a wszystkie nagrody indywidualne są nie tylko wyróżnieniami dla mnie, ale ogólnie dla reprezentacji i klubu, którego jestem zawodnikiem. Zwycięstwo w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna" pokazuje, że wszystko, zarówno w klubie, jak i kadrze, bardzo dobrze funkcjonuje. Cieszę się, że w 2015 roku pokazywałem się ze swojej najlepszej strony.
W Polsce w zasadzie nie masz konkurencji. Powtarzałeś zresztą nie raz, że zaczynasz patrzeć szerzej, na świat. W 2015 roku bardzo dużo mówiło się o tobie w kontekście Złotej Piłki. Uważasz, że powinieneś się znaleźć w finałowej trójce?
- Cóż, znalazłem się na czwartym miejscu...
... dla sportowca najgorszym.
- Dokładnie... Z jednej strony, gdy spojrzymy na piłkarzy, którzy znaleźli się w trójce: było tam dwóch z Barcelony, którzy wygrali Ligę Mistrzów. To ważne. Gdy patrzymy natomiast na osiągnięcia - Neymar i Messi coś zdobyli, Cristiano Ronaldo - chyba nic. Wiadomo, fajnie byłoby się znaleźć w trójce...
...słyszę, że nie chcesz wprost powiedzieć: powinienem być w trójce.
- Czy powinienem, czy nie? Bardzo bym się cieszył, gdybym się tam znalazł. To na pewno byłaby realizacja jednego z moich marzeń: być w najlepszej trójce świata, siedzieć na widowni, oczekiwać na werdykt, nawet gdybym już wcześniej został poinformowany, że ktoś inny zwycięży. Ale nie płaczę z tego powodu i nie załamuję się – jeśli nie teraz, to może uda się później. Nie jest to sprawa, przez którą nie mogę spać po nocach.