Piłkarz Roku 2015, Robert Lewandowski: Kruszę beton

 Redakcja
Redakcja
Leszek Orłowski, dziennikarz "Piłki Nożnej" postawił niedawno tezę, która wywołała spore poruszenie na polskim Twitterze: nigdy nie zdobędziesz Złotej Piłki, dopóki nie przeniesiesz się do Anglii bądź Hiszpanii, bo tamtejsze ligi są o wiele bardziej eksponowane. Zgodzisz się z takim podejściem do tego zagadnienia?

- Gdybym wygrał Ligę Mistrzów z Bayernem w poprzednim sezonie, zapewne znalazłbym się w finałowej trójce i miał duże szanse na zwycięstwo - taka jest prawda. Nie ma co ukrywać, Champions League wpływa na wyniki plebiscytu. Odpadliśmy z tych rozgrywek w półfinale, a tak to już jest, że nikt nie pamięta o przegranych - liczy się tylko ten, kto wygrał. Teraz może jeszcze kibice pamiętają, kto przegrał w wielkim finale, bo to świeża sprawa, ale za dwa, trzy lata i o tym się zapomni. Gdybym wygrał w 2015 Ligę Mistrzów, w finałowej trójce z Bayernu oprócz mnie znalazłby się ktoś jeszcze i powalczylibyśmy o triumf.

A Bundesliga nie robi się dla ciebie zbyt ciasna? Jesteś w stanie jeszcze czegoś się tam nauczyć? Grasz w Niemczech już wiele lat, zdobyłeś praktycznie wszystko.

- Nie wygrałem Ligi Mistrzów...

...to jednak kwestia rozgrywek międzynarodowych.

- Rzeczywiście, jeśli chodzi o rozgrywki w Niemczech wygrałem wszystko, co można było wygrać. Przede wszystkim wiele daje mi to, z jakimi zawodnikami mam okazję trenować i grać w klubie. Zresztą w Bundeslidze nie jest wcale łatwo - o trudna liga, grają w niej drużyny, które zwracają bardzo dużą uwagę na taktykę i potrafią umiejętnie ustawiać się pod przeciwnika. Nie tak, jak czasami w Hiszpanii, gdzie najważniejsza jest ofensywa, czasem bez gry obronnej, gdzie przede wszystkim chodzi o zdobywanie bramek. Gra w Niemczech uczy, ale też czasem denerwuje, bo trzeba przedzierać się przez ścianę i kruszyć beton, żeby zdobyć pierwszą bramkę w meczu. Cały czas doświadczam tu czegoś nowego, każdy trening jest inny. Wiem również po sobie, że niezależnie od tego, ile goli już strzeliłem, wciąż muszę utrzymywać koncentrację na najwyższym poziomie. Wymagam od siebie, żeby chcieć coraz więcej. Takie myślenie przekłada się na postawę na boisku.

Decyzja o odejściu Pepa Guardioli z Bayernu po sezonie 2015-16 była dla ciebie szokiem?

- Jeśli mam być szczery, spodziewałem się, że podejmie taką decyzję. Zresztą powiedział kiedyś, że ostatni rok w Barcelonie, czyli czwarty, był dla niego pomyłką, był tam o rok za długo. Czułem, podejrzewałem, że to może być jego ostatni sezon w Monachium. Ale dla mnie w sumie nie ma to znaczenia, bo to sezon, który trwa, w którym nasze cele się nie zmieniają i wspólnie chcemy zdobywać tytuły. Chcę się skupić tylko na tym. Bo tak już jest, że trenerzy przychodzą i odchodzą, zawodnicy przychodzą i odchodzą, a życie toczy się dalej. Sezon ligowy potrwa do końca maja, przed nami jeszcze wiele wspólnych treningów oraz meczów i mam nadzieję, także okazji do cieszenia się ze zdobytych trofeów.

Miałeś w dotychczasowej karierze moment, w którym czułeś tak wielką radość, jak po wywalczeniu awansu na Euro 2016 we Francji?

- Wydaje mi się, że nie, bo wcześniej nie doświadczyłem awansu na mistrzostwa Europy, czy na mundial. Radość była więc ogromna. Jasne, to był wprawdzie tylko awans, pierwszy krok, ale mogliśmy sobie pozwolić na krótkie świętowanie. Z drugiej strony wiedziałem już wtedy, że przed nami kolejny etap, na mistrzostwach wszystko zacznie się od nowa, znów będziemy walczyć o punkty i zwycięstwa. Wtedy cieszyłem się chwilą, przede wszystkim dlatego że udało nam się tego dokonać mimo naprawdę trudnych przeciwników w grupie. Z zespołami wyspiarskimi Polska wcześniej nie potrafiła grać, a tym razem byliśmy skuteczni, kontrolowaliśmy spotkania, graliśmy piłką, zdobywaliśmy bramki. Z Niemcami też wygraliśmy, w bilansie bezpośrednich spotkań byliśmy lepsi, zabrakło nam tylko punktu do wygrania grupy. Dzięki temu możemy patrzeć pozytywnie w przyszłość, bo potencjał mamy. Wiadomo, trzeba sobie zdawać sprawę, że nie jesteśmy faworytem mistrzostw Europy, ale jesteśmy drużyną nieobliczalną. Tak bym to nazwał. Sami nie będziemy wiedzieli, czego się po sobie spodziewać. Oczywiście w tych pozytywnych aspektach.

Czy Robert Lewandowski to najlepszy polski piłkarz wszech czasów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×