W Bielsku-Białej trwają prace nad stanem murawy

70 godzin - tyle czasu dzieli dwa mecze Podbeskidzia Bielsko-Biała na własnym stadionie. Po wtorkowym spotkaniu z Górnikiem Łęczna murawa była w fatalnym stanie. Czas ten wykorzystano na jej regenerację.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk

Wtorkowemu starciu pomiędzy Podbeskidziem Bielsko-Biała i Górnikiem Łęczna towarzyszyły opady deszczu ze śniegiem. Rozegranie meczu stało pod znakiem zapytania, ale arbiter po oględzinach stanu boiska podjął decyzję o jego rozpoczęciu. Murawa z każdą kolejną minutą była jednak w coraz gorszym stanie.

- Panowały bardzo ciężkie warunki. Pogoda, ani boisko nam nie pomagało. Grało się trudno w piłkę, o ile tak to można określić - mówił po meczu Paweł Tarnowski. Na boisku było dużo błota, które uniemożliwiało grę po ziemi. W tych warunkach Podbeskidzie wygrało z Górnikiem Łęczna 2:0, a Górale gole zdobyli w końcówce.

Po zakończeniu spotkania rozpoczęto prace nad stanem boiska, by przygotować je do kolejnego pojedynku. Górale na własny stadion wrócą po 70 godzinach i o ligowe punkty walczyć będą z Koroną Kielce. - Najbliższy mecz gramy z Koroną i mamy nadzieję, że murawa będzie w lepszym stanie, bo niestety nie dało się grać piłką w tych warunkach. Myślę, że wszyscy będą się starać, by na Koronę boisko wyglądało dużo lepiej - mówił Robert Demjan.

Ten krótki czas obsługa techniczna spożytkowała niezwykle intensywnie. Murawa nie jest co prawda w idealnym stanie, ale na sześć godzin przed planowanym rozpoczęciem pojedynku nie jest on zagrożony. Decyzja zależy jednak od arbitra zawodów, którym będzie Paweł Gil. Mecz Podbeskidzia z Koroną ma zacząć się o 18:00.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×