Piotr Malarczyk: Musiałem dojść do siebie po operacji

Miałem trochę problemów, dopiero dochodzę do siebie - mówi WP SportoweFakty Piotr Malarczyk, który po prawie siedmiu sezonach gry w Koronie Kielce przeniósł się do angielskiego Ipswich. Od transferu jest rezerwowym.

Nikola Zbyszewska
Nikola Zbyszewska

WP SportoweFakty: Przepadł pan od wyjazdu do Anglii.

Piotr Malarczyk: Na mój temat jest cicho, bo nic się u mnie nie dzieje. Nie ma o czym pisać, bo ostatni raz zagrałem w niezbyt szczęśliwym meczu.

W połowie stycznia z Portsmouth (1:2) w Pucharze Anglii.

- Otrzymałem czerwoną kartkę, odpadliśmy z rozgrywek. Później miałem trochę problemów, więc dopiero dochodzę do siebie.

Problemów?

- Miałem niegroźny zabieg związany z kamieniami nerkowymi. Musiałem odpoczywać trzy tygodnie. Teraz wszystko jest już w porządku.

Na razie nie dostał pan szansy gry w podstawowym składzie. Dlaczego trener nie daje panu szansy?

- Ciężko powiedzieć. Bartek Białkowski na przykład stracił miejsce w bramce nie przez brak umiejętności, a przez problemy osobiste. Mimo że prezentował się doskonale na treningach, to musiał czekać na nieszczęście kolegi, który doznał kontuzji i zrobił mu miejsce na boisku. Ze mną jest jeszcze taki problem, że środkowych obrońców się nie wymienia, dopóki nie popełnią błędu.

Przez cztery lata był pan podstawowym obrońcą Korony, a teraz gra pan sporadycznie. Nie żałuje pan odejścia do Anglii?

- Podjąłbym taką samą decyzję dzisiaj, jak i za rok. Po prostu chciałem sprawdzić się w zagranicznym zespole. Nigdy nie ukrywałem, że ciężko pracuję po to, żeby wyjechać z kraju.

Statystyki ma pan jednak kiepskie. We wszystkich rozgrywkach wystąpił pan tylko sześć razy.

- Nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony, bo nie gram regularnie. Ale spójrzmy na Dusana Kuciaka, który z Legii odszedł do Hull City i nie ma dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych.

A gdyby zgłosił się po pana klub z czołówki polskiej ligi, to co by pan zrobił?

- Nie po to wyjeżdżałem, żeby się teraz po pół roku poddawać. Rozgrywki Championship nie są łatwe, to zupełnie inny styl grania od tego w Polsce. Chciałbym jednak zostać w Anglii. Nie zamierzam marudzić, że mało gram. Trudno, że ostatnie miesiące wyglądają słabo. Mam dwa wyjścia: albo narzekać na trenera, że nie daje mi szansy, albo ciężko pracować i pokazywać na treningach, że czekam i jestem gotowy. Wybieram tę drugą opcję.

Niedawno do pierwszego składu Ipswich wrócił Bartosz Białkowski.

- Bartek to twardy facet, bardzo szybko pozbierał się po śmierci ojca. Wiedział, że użalanie się i rozpamiętywanie nic mu nie da. Chodził na treningi, które pomagały mu wyłączyć myślenie i skupić się na powrocie do formy. Determinacja i upór pozwoliły mu wrócić do pierwszego składu. Mam nadzieję, że pójdę jego śladem.

Rozmawiała Nikola Zbyszewska

[b]Zobacz wideo: Mówiono, że żyje pod mostem i chciał zabić żonę. Zobacz, co się dzieje z byłą gwiazdą Legii
Źródło: WP SportoweFakty [/b]
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×