Czytaj w "PN": Podsumowanie sezonu w Serie A. Szarówka

Za plecami Juventusu i Gonzalo Higuaina straszyła ciemność, w najlepszym razie szarość pozostałej ligowej masy. Kibice nie chcą tego słuchać, dlatego trenerzy Interu, Milanu, Romy i Napoli w akcie samoobrony mówią, że Juventus to inna kategoria.

 Redakcja
Redakcja
Flaga Juventusu Turyn używana przez fanów tego klubu Newspix / Flaga Juventusu Turyn używana przez fanów tego klubu

Wszystko prócz króla

Inna, czyli na każdym poziomie nieosiągalna dla reszty. W ostatnich latach przepaść powstała ogromna. Ciągle rośnie i nie wydaje się, żeby szybko została zasypana. To tak, jakby w Turynie już przymierzali się do lotu na Marsa, a w tym samym czasie gdzie indziej robili sensację z pierwszej podróży samolotem.

Pięciolatka Starej Damy wygląda imponująco. W każdym triumfalnym sezonie było coś, co pozostawiło trwały ślad w statystykach i pamięci: po pierwsze – 38 kolejek bez porażki, po drugie – prowadzenie od startu do mety, po trzecie – komplet zwycięstw na własnym stadionie i przekroczenie granicy stu punktów, po czwarte – pieczęć na tytule już na cztery kolejki przed finiszem i po piąte – ostateczne zwycięstwo, mimo dwóch początkowych porażek.

Na te lata chwały złożył się trud 2 trenerów i 59 zawodników. Od Gianluigiego Buffona do Andrei Favillego Najwięcej meczów rozegrał Buffon – 168, goli strzelił Carlos Tevez – 39, asyst zaliczył Andrea Pirlo – 31, celnych strzałów oddał i fauli popełnił Paul Pogba – odpowiednio 110 i 304. Nie było tylko jednego: króla strzelców.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Echa kontuzji Pawła Wszołka. "Nieprawdopodobny dramat i tragedia"

Nawet gwiazdy Juve daleko w tyle zostawił teraz Higuain. Prawdopodobnie jedyny piłkarz z całej ligi, który byłby wielkim wzmocnieniem Starej Damy i który – przy całym szacunku dla tego, co zrobił Mario Mandżukić i co może zrobić, jeśli dojdzie do transferu, Edinson Cavani – stworzyłby z Paulo Dybalą gwiezdny atak. Argentyńczyk pociągnął Napoli do wicemistrzostwa. Wysoko, ale pozostał niedosyt. Chciał być jak Diego Maradona i u stóp Wezuwiusza złożyć Juventus i scudetto w ofierze. Okazało się jednak, że łatwiej mu było zmierzyć się z na pozór nieśmiertelnym dziełem Gunnara Nordahla niż wielkością Boskiego Diego.

W Rzymie poza ludzkie ramy już dawno wyrósł Francesco Totti. Widok ryczącego jak bóbr kibica Romy po dwóch golach prawie czterdziestolatka przeciw Torino przyćmił wszystkie inne obrazy, podobnie jak ryk trybun Stadio Olimpico: "c’e solo un capitano" zagłuszył niemiły tumult po odejściu Rudiego Garcii. Kolejne zmartwychwstanie Tottiego było nieoczekiwanie owocem wojenki z Luciano Spallettim, który wystawił Rzym na ciężką próbę i kazał wybierać między bezwarunkową miłością do idola a szacunkiem do trenera, który tchnął w drużynę bojowego ducha.

(…)

Tomasz Lipiński

Cały tekst można znaleźć w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna". Od wtorku w kioskach!

Czytaj więcej w "PN"

Paweł Wszołek po operacji ręki. Rotacja za miesiąc

Ibrahimović zagra w Manchesterze United 

Finaliści Euro 2016: Portugalia

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×