Wotum nieufności wobec Dawida Janczyka?

Sandecja Nowy Sącz rozpoczęła sezon 2016/2017 wyjazdowym meczem ze Stalą Mielec. Mimo sprzyjających okoliczności, spotkanie zakończyło się bez bramek. Cały mecz na ławce rezerwowych spędził Dawid Janczyk.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan
Materiały prasowe / Michał Śmierciak / Sandecja Nowy Sącz

Sądecka drużyna od 62. minuty grała z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce Sebastiana Łętochy. Wydawało się, że to mocno ułatwi zadanie i w końcu uda się strzelić bramkę Stali Mielec. Gospodarze potrafili jednak dowieźć punkt do ostatniego gwizdka i spotkanie zakończyło się wynikiem 0:0.

Ostatnią zmianę Sandecja przeprowadziła w 70. minucie meczu. Napastnika Filipa Piszczka zastąpił Sebastian Leszczak. Jest to ofensywny gracz, ale występujący głównie na skrzydle. Trener Radosław Mroczkowski dokonując takiego wyboru, zostawił na ławce nominalnego napastnika Dawida Janczyka.

- Dla mnie Sebastian Leszczak jest napastnikiem - skomentował decyzję szkoleniowiec biało-czarnych. - Wszedł na pozycję numer 9, za napastnika. Potrzebne nam było lepsze utrzymanie się przy piłce i szybkość Sebastiana. Absolutnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wszedł skrzydłowy za napastnika - dodał.

Sam zainteresowany przyznał, że wariant jego gry na tej pozycji był już sprawdzany na treningach. - Nie było to dla mnie zaskoczeniem. Gram tam, gdzie każe mi trener. Jestem jakąś alternatywą i mogę zagrać na kilku pozycjach. Cieszę się, że mogłem wystąpić - mówił Leszczak. ZOBACZ WIDEO Bartosz Rymaniak: Musimy zaakceptować ten remis (źródło: TVP)

24-letni zawodnik debiutował w Sandecji Nowy Sącz. Pod koniec spotkania w Mielcu mógł zapewnić swojej drużynie wygraną. Mocno strzelił z dystansu, ale dobrą interwencją wykazał się bramkarz Tomasz Libera.

Sebastian Leszczak zaliczył pierwszy występ w zespole Bianconerich, natomiast Dawid Janczyk przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. Wydawało się, że okoliczności są sprzyjające, żeby postawić na byłego gracza CSKA Moskwa. Inny napastnik o głośnym nazwisku Maciej Korzym z powodu kontuzji nie zagrał ze Stalą. Okazało się jednak, że na ten moment wyżej stoją notowania Filipa Piszczka, który zagrał od pierwszej minuty i wspomnianego Leszczaka wchodzącego z ławki.

Czy zatem taką decyzję szkoleniowca należy traktować jako wotum nieufności wobec Dawida Janczyka? - Akurat taką potrzebowaliśmy zmianę. Mamy początek sezonu, rywalizacja między zawodnikami trwa. Tym razem wszedł Sebastian, za chwilę może zagrać Dawid - uciął Radosław Mroczkowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×