Co słychać w Championship? Zabawa dla niegrzecznych chłopców

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Pozaboiskowe wyskoki zawodników Championship nikogo nie powinny specjalnie dziwić, bo taki jest urok nie tylko zaplecza Premier League, ale w ogóle angielskiego futbolu. Po prostu w Championship dzieją się różne niecodzienne rzeczy. W czerwcu 2015 roku dziś 20-letni Teddy Bishop z Ipswich Town został ukarany 3 tysiącami funtów grzywny za grę u bukmacherów, Francuz Jeremy Helan z Sheffield Wednesday przed kilkoma dniami postanowił zakończyć karierę w wieku 24 lat, gdyż jest muzułmaninem i teraz zamierza studiować Koran, Isaac Hayden z Newcastle opowiedział, że aby zostać przyjętym przez zespół musiał zaśpiewać przed kolegami piosenkę "How many drinks" w wykonaniu Miguela (do posłuchania na YouTube, z różnych względów cytować jej nie będziemy), a Jack Storer, 18-latek z Birmingham City, tak się uniósł po obejrzeniu czerwonej kartki, że w nerwach kopnął w reklamę przy boisku i doznał kontuzji. Na tym jego pech nie skończył się, bo okno transferowe było otwarte, więc menedżer Gary Rowett musiał poszukać zastępstwa i padło na Lukasa Jutkiewicza (w meczu 8. kolejki z Sheffield Wednesday strzelił pierwszego gola od 28 miesięcy). Storer będzie musiał na nowo przekonać do siebie menedżera. Zresztą, że Championship to zabawa dla niegrzecznych chłopców świadczą nie tylko takie smaczne historie, ale też poważniejsze.

Brutalnej gry momentami nie brakuje, wystarczy przypomnieć tylko atak Luke'a Aylinga z Leeds United na rywala z Cardiff City z 8. kolejki. Komentator stacji Sky Sports nie mógł się nadziwić, że obrońca gości nie wyleciał z boiska, arbiter sięgnął jednak tylko po żółty kartonik. I to nie był odosobniony przypadek, bo takie cięcia wpisują się w krajobraz całej Championship. Wracając natomiast do Rowetta, to miał niedawno inny problem - natury wychowawczej. W pierwszej połowie spotkania 6. kolejki z Fulham Londyn - przy okazji warto zwrócić uwagę na Ryana Sessegnona, piłkarza 16-letniego, najmłodszego strzelca gola w historii Championship, po którego w kolejce stoi chyba cała Premier League - Clayton Donaldson zmarnował rzut karny. W przerwie dostał jasny sygnał od menedżera, żeby drugi raz do jedenastki nie podchodził, jeśli będzie podyktowana. I była, Donaldson piłkę wziął, mimo że z ławki znów dostał informację, że ma nie brać. Zlekceważył jednak menedżera, do siatki trafił.

- Doceniam jego silny charakter, gdyby spudłował w drugim podejściu, tylko on mógłby mu pomóc w szatni. W kolejnym meczu nie zagrał, bo chciałem, żeby inny zawodnik miał możliwość uderzenia z jedenastu metrów - błysnął poczuciem humoru Rowett. - A tak naprawdę nie zagrał, bo chcieliśmy, żeby odpoczął po dalekich podróżach na mecze reprezentacji Jamajki.
Integracja w Huddersfield

Roberto Di Matteo nie jest jedynym menedżerem z dużym nazwiskiem w Championship. Rafa Benitez, który jeszcze rok temu prowadził Real Madryt, nadal pracuje w Newcastle, natomiast do Reading zawitał Jaap Stam. Niegdyś środkowy obrońca, który z Manchesterem United zdobył Puchar Mistrzów w 1998 roku, jest zawodnikiem numer 31 na liście tych, którzy grali u Sir Aleksa Fergusona, a później postanowili spróbować sił w trenerskim fachu. Doświadczenia nie miał żadnego, bo po zakończeniu kariery zwiedzał Europę z rodziną, ewentualnie udzielał się w roli eksperta w mediach. Holender wymyślił sobie, że gra jego zespołu będzie opierała się na posiadaniu piłki, co na poziomie Championship jest rzadkością. Ta zmiana, mozolne budowanie akcji zamiast szybkiego przeniesienia gry długim podaniem pod pole karne rywala, niespecjalnie przypadła do gustu fanom Reading: - Prawdopodobnie będą musieli zaakceptować, że zamierzamy grać właśnie w ten sposób - mówił Stam po meczu z Ipswich Town, wygranym w szczęśliwych okolicznościach, w którym to kibice buczeli na zagrywanie piłki do tyłu przez zawodników Reading. Na razie Holendrowi wiedzie się całkiem przyzwoicie, zespół traci zaledwie trzy punkty do pierwszej lokaty w tabeli: - Od nas awansu nikt jednak nie oczekuje - mówi Stam.

Długo liderem było natomiast Huddersfield Town, od którego też nikt awansu nie oczekuje, bo to zespół walczący długo o utrzymanie w zeszłym sezonie. Czy będzie to odbicie lustrzane historii z Leicester City z poprzednich rozgrywek PL, trudno wyrokować, gdyż Championship jest na zbyt wczesnym etapie. Nie wyniki jednak najbardziej szokują w przypadku drużyny Davida Wagnera, a sposób gry. Huddersfield na boisko wychodzi jak po swoje, w wyjazdowych meczach z teoretycznymi potentatami wywalczyło 4 punkty, pokonując Newcastle i remisując z Aston Villą, co ważne jednak - to zespół Wagnera w tych spotkaniach prowadził grę, miał większe posiadanie piłki. Może to jest przyczyną najlepszego startu do sezonu Huddersfield od 64 lat? A może też doskonała atmosfera, o której wspominał w podcastcie EFL Weekly kapitan zespołu Mark Hudson? W każdym razie wpływ na dobre relacje wewnątrz drużyny miał wyjazd integracyjny do Szwecji zanim ruszył sezon, gdzie przez cztery dni piłkarze mieli wyłączone telefony… Championship to liga niesamowitych kontrastów, gdzie są duże pieniądze, dobra zabawa i niezła gra w piłkę - w końcu tylko tam, jeśli mowa o zapleczu ekstraklasy, zmierzą się w tym sezonie dwaj zdobywcy Pucharu Mistrzów, Nottingham Forest i Aston Villa.

Przemysław Pawlak

Bohater BVB nabawił się kolejnego urazu

Magiera - Hasi 3:0

Wielki jubileusz Fornalika 

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×