Wisła Puławy nie składa broni. "Jesteśmy grupą ambitnych facetów"
Niezbyt okazale wypadła runda jesienna w wykonaniu Wisły Puławy. Po serii pięciu meczów bez zwycięstwa beniaminek ugrzązł w ogonie tabeli I ligi.
Podopieczni Roberta Złotnika na zakończenie 2016 roku ulegli przed własną publicznością Olimpii Grudziądz 0:1 po samobójczej bramce Mateusza Pielacha. Piłkarze Wisły nie zaprezentowali się z najlepszej strony w tym meczu i w przerwie zimowej czeka ich ogrom pracy. - Nie po raz pierwszy w tym sezonie tracimy bramkę w sposób nieszczęśliwy. Było to tak naprawdę dzieło przypadku, a nie jakaś konstruktywna akcja przeciwnika - zauważa 24-letni pomocnik.
Puławska ekipa jesienią przegrała osiem meczów i straciła w nich aż trzydzieści dwie bramki - najwięcej w I lidze. Zazwyczaj rywale byli lepsi od Wisły o jednego gola, ale cieniem kładą się dwie kompromitacje - 1:5 z Miedzią Legnica u siebie i 0:4 z Górnikiem Zabrze na wyjeździe. - Były dobre momenty i gorsze. Wiadomo, tych gorszych było dużo więcej. My jesteśmy grupą ambitnych facetów. Absolutnie nie poddamy się, zakasamy rękawy. Przygotujemy się odpowiednio zimą i wyjdziemy na wiosnę pewniejsi siebie - deklaruje Maksymiuk, dla którego to debiutancki sezon na zapleczu Lotto Ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO Bandyckie zachowanie piłkarza Toulouse FC [ZDJĘCIA ELEVEN]