Ziggy Gordon. Polska krew

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk

Ziggy (prosi aby tak się do niego zwracać) wcale nie musiał zostać piłkarzem. - On jest byłym szachowym mistrzem Szkocji! - mówi WP SportoweFakty szkocki dziennikarz Andrew McGilvray z "Daily Record". - W przeciwieństwie do wielu piłkarzy jest bardzo inteligentny - dodaje.

Faktycznie, Gordon tak umiejętnie manewrował wieżą, gońcami, królem, aż został mistrzem Szkocji do lat 13. W końcu sam znalazł się szachu, musiał wybrać, co chce w życiu robić. Postawił na futbol, tych dwóch sportów na poważnie na raz nie dało się uprawiać.

Rodząca się legenda Hamilton

Gdy miał 10 lat, zaczął treningi w jednej z najlepszych szkockich akademii, czyli Hamilton Academical. Zasłużył się dla tego klubu, rozegrał w nim 161 meczów, debiutował w szkockiej Premier League już w wieku 17 lat. Spadał z nim z Premier League i wracał z nim do elity.

- Traktowaliśmy go jak rodzącą się legendę klubu, oddanego piłkarza, który miał dobry kontakt z kibicami. U części fanów stracił jednak tę opinię, gdy przeszedł do Partick Thistle. Większość z nich jednak nadal uważa go za swojego - mówi nam Calvin Shaw, kibic Hamilton Academical.

To właśnie w Hamilton spotkało go na razie największe szczęście w karierze. Academical wygrali na wyjeździe z Celtikiem Glasgow 1:0, a Gordon był kapitanem. Do dziś jest za to wielkim fanem Celtiku.

W maju ubiegłego roku dziennik "The Scotsman" umieścił go na liście dwunastu najlepszych obrońców w Szkocji. Dwa miesiące później za blisko pół miliona funtów Gordon przeszedł do grającego w Glasgow klubu Partick Thistle. I tam również był podstawowym zawodnikiem.

- Bardzo solidny obrońca, który od czasu do czasu błysnął w ofensywie strzelając gola albo świetnie dośrodkowując - mówi Andrew McGilvray. I charakteryzuje dalej:  - Dobrze czyta grę, dobrze odbiera piłkę i potrafi być zagrożeniem w ataku. Jedyny minus, jaki mi przychodzi do głowy, to brak szybkości.

Zdolny do wielkich rzeczy

Jagiellonia namierzyła go właśnie rok temu. Wówczas jednak Gordon nie zdecydował się jeszcze na pracę w kraju przodków. Jednak Białystok siedział mu z tyłu głowy, Szkot sprawdzał w miarę regularnie wyniki drużyny Michała Probierza.

Calvin Shaw: - Jagiellonia chciała go jeszcze wtedy, gdy grał dla Hamilton. Nie jest to więc dla nas żadne zaskoczenie.

Andrew McGilvray: - Byłem zaskoczony, gdy zmieniał Hamilton na Partick Thistle i teraz mam podobnie. Jest to jednak pewne ryzyko, ale dosyć miłe. Nie grałby bowiem w Partick Thistle, gdyby nie musiał. Zastępował po prostu kontuzjowanego kolegę. Nie imponował mi akurat w tym klubie, wydaje mi się, że kibicom z Glasgow też nie. A to naprawdę utalentowany piłkarz, od którego oczekiwałbym wielkich rzeczy. Teraz musi więc wziąć się poważnie do roboty i popracować na nazwisko. Udowodnić, że jest takim piłkarzem, jakim on myśli, że jest.

Gordon mówi, że zdecydował się na przyjazd, bo nie dość, że Jagiellonia jest liderem ligi, to na dodatek drużyną, która idealnie promuje piłkarzy. No i w końcu chciał bliżej poznać losy rodziny.

Jego dziadek Jerzy zmarł na raka w 1981 roku. Dwanaście lat później urodził się Ziggy. Teraz przyznaje: - Bardzo żałuję, że nie miałem okazji go poznać.

Jacek Stańczyk



Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Ziggy Gordon, jeśli będzie wystarczająco dobry, powinien dostać szansę gry w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×