Jagiellonia pracuje nad wzmocnieniami. Na radarze talent z Poznania

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
zdjęcie autora artykułu

Jagiellonia Białystok szuka wzmocnień na nowy sezon i na jej radar trafił Kajetan Szmyt z Warty Poznań. Takie informacje w programie "Z tego co słyszę..." na antenie Meczyki.pl przekazali Tomasz Włodarczyk i Łukasz Wiśniowski.

Jagiellonia Białystok jest dosłownie o krok od pierwszego i jakże sensacyjnego mistrzostwa Polski. Klub z Podlasia ma przed sobą ostatni mecz w tym sezonie i jeśli go wygra, będzie pewny swojego premierowego tytułu dla najlepszej drużyny w kraju.

Rywalem Jagi w tym starciu będzie walcząca o utrzymanie Warta Poznań, a jak się okazuje, jeden z jej piłkarzy po sezonie może trafić do Białegostoku. Tak wynika informacji podanych przez Tomasza Włodarczyka i Łukasza Wiśniowskiego w programie "Z tego co słyszę..." na antenie Meczyki.pl.

Dziennikarze przekazali, że białostoczanie pracują nad sprowadzeniem do siebie skrzydłowego Zielonych, Kajetana Szmyta. Piłkarz wpisuje się w drogę, którą chce iść obecny lider PKO Ekstraklasy, czyli sprowadzanie młodych Polaków, którzy mają spory potencjał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić

W dodatku przejście z dość mocno defensywnej Warty do momentami nawet ultraofensywnej Jagiellonii mogłoby pozwolić Szmytowi na rozwinięcie skrzydeł. A patrząc obiektywnie, dla Jagi okoliczności do przeprowadzenia takiego ruchu mogą być naprawdę sprzyjające.

Przede wszystkim 21-latkowi został rok tylko rok umowy z poznańskim klubem, więc ten nie będzie mógł dyktować zaporowych warunków, a już w ogóle byłby w niekomfortowym położeniu, gdyby negocjował będąc już w 1. Lidze. W dodatku białostoczanie mogą być po zastrzyku finansowym spowodowanym ewentualną sprzedażą rozgrywającego świetny sezon Dominika Marczuka, więc ich możliwości byłyby większe.

Czytaj też: Niemcy na kolanach. Klątwa nadal wisi nad Bayerem FC Barcelona wybrała nowego trenera!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty