Lukas Podolski - zignorowany przez Polskę, pokochany przez Niemcy

Marzył o grze dla Polski, ale nigdy nie dostał odpowiedzi na swoje listy. Dlatego zagrał dla Niemców, zdobył mistrzostwo świata i stał się jednym z symboli odnowienia futbolu w kraju naszych zachodnich sąsiadów.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Gdy na kwadrans przed końcem meczu w Klagenfurcie Artur Boruc wpuścił drugą bramkę w meczu z Niemcami, było już jasne, że Polska będzie miała poważne problemy na EURO 2008. Kilka tysięcy naszych fanów zamilkło. Oczywiście, że szanse były iluzoryczne, ale przecież nikt tak nie cierpi w złudnej nadziei jak Polacy. Teraz pozbawił ich nas chłopak z Gliwic. Gdy niemieccy fani szaleli, "Poldi" podszedł pocieszyć polskiego bramkarza.

- Pamiętam dobrze tamten wieczór, gdy strzelił nam dwa gole. Zadzwonił mi telefon. To był Podolski. Chciał pogadać, mocno to wszystko przeżywał. Naprawdę nie cieszył się z tych goli. On zawsze mówił, że ma duże serce, w którym jest miejsce i dla Polski, i dla Niemiec. I to było szczere. Tamtego wieczoru jego kuzyn miał urodziny. Płakał, bo Polska przegrała. Podolski, ubrany w koszulkę Lewandowskiego (ale Mariusza), pocieszał go na trybunach - opowiada Piotr Koźmiński, dziennikarz "Super Expressu", który zna piłkarza od kiedy ten skończył 17 lat.

Lukas Podolski przyszedł na świat w tym samym szpitalu, w którym kilka dekad wcześniej urodził się Włodzimierz Lubański. Do niedawna najlepszych środkowy napastnik w historii polskiej piłki.

Wówczas jeszcze nazywał się Łukasz. Imię zmieniono mu w 1987 roku, gdy wraz z rodzicami i starszą o 5 lat siostrą Justyną zawitali do niemieckiego Bergheim pod Kolonią. Trafili tam prosto z obozu przejściowego we Fredland. Załatwienie formalności nie trwało długo, bo ojciec piłkarza miał na miejscu rodzinę.

ZOBACZ WIDEO Byliśmy z kamerą na treningu reprezentacji Polski

Cztery lata późnej Waldemar Podolski zapisał syna na treningi do miejscowego FC 07. Zresztą było to w jakiś sposób oczywiste. Choć "sportowe geny" nie dają żadnej gwarancji odniesienia sukcesu, to jednak samo pochodzenie z rodziny, w której króluje sport, musi stwarzać pewną przewagę. Ojciec piłkarza grał w Szombierkach Bytom, Górniku Knurów i ROW-ie Rybnik, mama Krystyna była piłkarką ręczną. Wkrótce trenerzy odkryli, że ten chłopak ma to coś. Trudno było uwierzyć, ile siły jest w stanie wytworzyć lewa noga tego młodzieńca.

W swojej autobiografii "Nie poddawaj się" piłkarz wspominał: "Bardzo wcześnie okazało się, że z moją lewą nogą nie ma żartów. Miałem może osiem lat, gdy w Bergheim odbywał się wielki festyn piłkarski. Przyjechała zawodowa drużyna i pojawiła się na naszym boisku, by rozegrać mecz z mieszkańcami miasteczka. My, chłopaki z osiedla, nie mogliśmy się już tego doczekać. Piłka była całym naszym życiem, graliśmy każdego dnia aż do zmroku, staraliśmy się być coraz lepsi, by choć trochę zbliżyć się do wymarzonego celu: zostania zawodowymi piłkarzami. Wszyscy moi kumple byli starsi i w odróżnieniu ode mnie zwykle ciemnoskórzy, o czarnych jak smoła włosach i oczach. Na osiedlu, tuż obok boiska, mieszkali niemal wyłącznie ludzie z innych krajów, wśród nich i ja. Byłem od nich o dwie głowy niższym i raczej szczupłym blondaskiem, ale umiałem grać, dlatego mnie przyjęli. Inny powód był taki, że jako jedyny zawsze miałem piłkę. Nasze osiedle nie było zbyt zamożne, a pieniądze wydawano na potrzebniejsze rzeczy: jedzenie, czynsz, samochód. Dla mnie zawsze najważniejszy był dobry futbol.

Biegaliśmy więc po festynie, krążąc od budy do budy. W końcu odkryliśmy maszynę do strzelania bramek, w której można było zmierzyć siłę strzału. Nareszcie mogłem się zorientować, jak silna jest moja lewa noga, w końcu to przez nią już trzem bramkarzom złamałem rękę.

Razem z kolegami ustawiliśmy się w kolejce. Niestety, nikt z nas nie miał pieniędzy na żeton potrzebny, by w ogóle strzelić. Mężczyzna, który pilnował automatu, odprawił mnie z kwitkiem: - Nie da rady. A zresztą jesteś za mały, nic z tego nie będzie! A że upór już wtedy był jedną z moich głównych cech, nie dałem za wygraną i znów stanąłem na końcu ogonka, potem jeszcze raz, aż facet się poddał. Ustawiłem sobie piłkę, wziąłem rozbieg i strzeliłem. Na wyświetlaczu pojawił się wynik, jakiego tu jeszcze nie widziano. Nikt nie mógł w to uwierzyć i przypuszczano, że po prostu automat się zepsuł. Wszystko sprawdzono, wyzerowano wynik, a mnie pozwolono strzelić jeszcze raz. Tym razem wynik był jeszcze wyższy, a ja przyrzekłem sobie dalej pracować nad siłą strzału. A potem poszliśmy grać w piłkę".

Trenerzy miejscowego klubiku nie mieli wątpliwości, że z chłopca coś może być. Z czasem "Poldi" grywał więc ze starszymi piłkarzami, a gdy miał 10 lat, jego dom odwiedzili skauci pobliskiego 1.FC Koeln.

Tu szybko się rozwinął, jako 17-latek pojechał na mistrzostwa Europy w swojej kategorii wiekowej do Danii. W decydującym o wyjściu z grupy spotkaniu strzelił bramkę Polakom i dał swojej drużynie wygraną 1:0. Z polskiej drużyny jako jedyny dużą międzynarodową karierę z tamtego zespołu zrobił imiennik piłkarza, Łukasz Fabiański.

Ponad rok później, 18 października 2003 roku, Podolski po raz pierwszy publicznie przyznał, że chciałby grać w biało-czerwonych barwach.

Zawodnik mówi, że wysłał kilka listów do naszej federacji, ale nie otrzymał nawet odpowiedzi. Pytany o to trener kadry narodowej Paweł Janas powiedział, że nie ma sensu zajmować się zawodnikiem, który zagrał jeden czy dwa mecze w Bundeslidze, a nawet nie gra w podstawowym składzie swojej drużyny.

Nieco ponad 13 lat później, w środę 22 marca 2017 roku, Lukas Podolski strzelił przeciwko Anglii 49. gola, zresztą cudownego - w samo okienko z 30 metrów, w swoim 130. występie dla reprezentacji Niemiec. Zakończył reprezentacyjną karierę, mając w dorobku tytuł mistrza świata, dwa brązowe medale mundiali, 2. i 3. miejsce z drużyną narodową na mistrzostwach Europy.

NA KOLEJNEJ STRONIE PRZECZYTASZ O TYM, JAK PODOLSKI POMAGAŁ M.IN. RODZINOM ZMARŁYCH GÓRNIKÓW, ORAZ JAKĄ ZROBIŁ FURORĘ, GDY SKOMENTOWAŁ OBRZYDLIWE ZACHOWANIE JOACHIMA LOEWA. TYLKO ON MÓGŁ TAK POWIEDZIEĆ. 

Czy Łukasz Podolski to największy polski talent stracony dla naszej piłki?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×