Szymon Mierzyński: Lech Poznań z nieba do piekła w sześć dni (komentarz)

Jeszcze w ubiegły czwartek Lech walczył na trzech frontach i miał przed sobą perspektywę ekscytującej rundy jesiennej. Minął tydzień i z tych planów nie zostało nic, a styl, w jakim poznaniacy pożegnali się z Pucharem Polski, jest kompromitujący.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Piłkarze Lecha w najgorszy możliwy sposób rozpoczęli nowy sezon PAP / Jakub Kaczmarczyk / Piłkarze Lecha w najgorszy możliwy sposób rozpoczęli nowy sezon
Po przegranym dwumeczu z FC Utrecht Kolejorza krytykowano za wynik i straconą szansę, ale chwalono za grę. Pojedynek z Holendrami w stolicy Wielkopolski był jednym z najlepszych spotkań ostatnich lat na Inea Stadionie. W Szczecinie powodów do zadowolenia nie było już absolutnie żadnych. Lech przegrał 0:3, momentami będąc przez rywala zwyczajnie ośmieszanym. Warto w tym miejscu pamiętać, że w Lotto Ekstraklasie Pogoń ma na koncie zaledwie trzy punkty i znajduje się w strefie spadkowej.

Środowy wynik jest szokujący także z innego powodu. W ubiegłym sezonie Portowcy byli dla poznaniaków przeciwnikiem, który nie potrafił z nimi nawiązać walki. 3:1, 2:0, 3:0 - to wyniki meczów ligowych, 1:0 i 3:0 odnotowano w Pucharze Polski. Komplet zwycięstw Kolejorza.

W Szczecinie doszło do poważnego tąpnięcia. Lech się skompromitował, jego kibice byli wściekli, a gdy po spotkaniu Nenad Bjelica znalazł się pod ich sektorem i próbował pertraktować, usłyszał sporo gorzkich słów i tak jak zawodnicy szybko udał się do szatni. Chorwat nie może już liczyć na wsparcie. Okres ochronny w stolicy Wielkopolski definitywnie się dla niego skończył. Lechowi została tylko liga, w której teraz po prostu musi odnieść sukces. Terminarz będzie luźny, meczów do końca sezonu niewiele, nie ma więc żadnej wymówki na wypadek, gdyby cokolwiek poszło nie tak. Powtórka z poprzedniej edycji, czyli zajęcie 3. miejsca nikogo w Poznaniu nie zadowoli.

Bjelica trochę sam jest sobie winny. Dysponuje bardzo szeroką kadrą (teraz zresztą trudno będzie znaleźć miejsce dla wszystkich, co z pewnością wywoła w szatni nieporozumienia), ale gdy w środę dokonywał zmian, żaden z rezerwowych nie był w stanie choć w niewielkim stopniu poprawić gry. Niektóre personalne wybory Chorwata budzą tylko irytację. Chodzi przede wszystkim o Nickiego Bille Nielsena. Nikt już w Duńczyka nie wierzy (poza trenerem), mimo to dostaje on kolejne szanse, choć jego gra jest fatalna. W tej kwestii szkoleniowiec sam wpędził się w kłopoty. Latem bez żalu oddał do Śląska Wrocław Marcina Robaka, podkreślając, że ten nie chce grać w Lechu. Owszem, konflikt miał miejsce, tyle że 34-latek - choć nie potrafił się z Bjelicą dogadać - był gotów mimo wszystko pozostać.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak kibice PSG trollują fanów Barcy. Przez Neymara

Robaka już w Lechu nie ma, a Kolejorz dysponuje jednym klasowym napastnikiem - Christianem Gytkjaerem. Co się stanie, gdy były zawodnik FK Haugesund i Rosenborga Trondheim złapie kontuzję? Strach myśleć.

Nastroje w Poznaniu są grobowe. Nie takie były plany i nie po to poszerzano kadrę, by w pierwszej połowie sierpnia klub pozostawał w grze o jedno trofeum. Bjelica natomiast znalazł się pod ścianą. Od początku swojej kadencji nie wygrał z Kolejorzem ani jednego ważnego spotkania, nie osiągnął też żadnego z kluczowych celów. W poprzednim sezonie pogrzebał szanse na tytuł, dopuścił do kompromitacji w finale Pucharu Polski z Arką Gdynia, a w tym już wypadł z europejskich pucharów, zaś z rywalizacją o krajowe trofeum pożegnał się na etapie 1/16 finału. Niewykluczone, że uratuje go tylko jedno - mistrzostwo Polski.

Szymon Mierzyński

Zobacz inne teksty Szymona Mierzyńskiego

Czy Lech Poznań wywalczy mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×