Newcastle United. W krainie skłóconych Srok

Maks Chudzik
Maks Chudzik
- Jedyne, dla kogo wciąż jestem na St James’ Park, to nasi niesamowici kibice. Wizja zarobienia sporej sumy pieniędzy w Chinach staje się jednak coraz bardziej kusząca - zagroził Benitez pracodawcom. Słowa Hiszpana wzburzyły gniew kibiców "Srok", którzy w wyrządzanym konflikcie stoją murem za Hiszpanem.

Na jeszcze większą nienawiść na linii klub-kibice nie mógł sobie pozwolić sam Ashley. Kurek z pieniędzmi pozostawał jednak wciąż zamknięty, a misję poprawy humorów na północy Anglii miała przynieść decyzja zarządu o zwolnieniu Grahama Carra. To właśnie szef skautingu był osobą, która publicznie wyrażała wrogość do ingerencji Hiszpana w działania na rynku transferowym.

- Beniteza kochają kibice, Ashleya już nie. To decydujący czynnik, w jakim kierunku będzie podążał klub - prorokował Joey Barton, były kapitan klubu z St James’ Park. To właśnie legendarna nazwa stadionu stała się zarzewiem konfliktu miedzy Ashleyem a kibicami Newcastle. Anglik w 2011 roku postanowił przeznaczyć 40 milionów funtów na wzmocnienia zespołu. Dla Ashleya bilans zysków i strat musi być co najmniej równy, dlatego też w zamian za przelanie pieniędzy na klubowe konto właściciel Newcastle umieścił w nazwie stadionu tytuł własnej firmy. Wtedy legendarne St James’ Park zostało Sports Direct Areną.

Już po roku dzięki głosom krytyki legend angielskiego futbolu Ashley zdecydował się przywrócić poprzednią nazwę zasłużonemu obiektowi. Jednym z piłkarzy, który publicznie krytykował właściciela Srok, był Michael Owen, który notabene wciąż pozostaje najdroższym zawodnikiem kupionym przez Newcastle United. Sęk w tym, że wydana w 2005 roku kwota 17 milionów funtów (dwa lata przed przybyciem Ashleya do klubu) budzi już jedynie śmiech, żal oraz politowanie. Tak, jak wywiad, w którym właściciel Newcastle zapadającym się głosem opowiada o swoich relacjach z kibicami. - Czy żałuję wejścia w świat piłki nożnej? Oczywiście. Nie mam wyboru. Oni mają mnie, ja jestem skazany na nich.

Bardziej poszkodowani są z pewnością zawodnicy Newcastle United, lecz w klubie nikt już się nimi nie przejmuje. Publiczne deklaracje Jacka Colbacka o tym, że nie chce wyjść na trening tak słabo zarządzanej drużyny, czy wyznanie Jonjo Shelveya, iż potrzebuje pomocy psychologa, przeszły na St James’ Park do porządku dziennego.

Wszystkie te sceny zostały przedzielone tylko jednym z 38 meczów bieżącego sezonu Premier League. Porażką 0:2 z Tottenhamem. Gdy dwa sezony temu po raz ostatni oba zespoły spotkały się na boiskach angielskiej ekstraklasy, porażka 5:1 zamknęła Kogutom drogę do tytułu wicemistrzowskiego. Mauricio Pochettino, szkoleniowiec londyńczyków, nawoływał, iż jego piłkarze oblali swój test wyjścia ze świata chłopców. Po dwóch latach pałeczka znajduje się po drugiej stronie barykady.

Czy Sroki wyjdą z sytuacji równie zwycięsko i czy nareszcie Michał Pazdan będzie miał w tym swój wkład? Anglicy ponoć chcą reprezentanta Polski. Pytanie pozostaje wciąż zasadne. W końcu Newcastle United pozostaje jedynym zespołem angielskiej ekstraklasy, dla którego 2,5 miliony euro to wciąż kwota, przy której warto zastanowić się dwa razy.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Newcastle United utrzyma się w Premier League?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×