Maciej Kmita: Radosław Sobolewski rzucił Michała Probierza na deski. Zdjęcie warte więcej niż tysiąc słów (komentarz)

Przy okazji 195. derbów Krakowa doszło do kolejnego starcia między Michałem Probierzem a Radosławem Sobolewskim. Tym razem górą był trener Wisły, który wyprowadził trzy bolesne ciosy i z łatwością posłał szkoleniowca Cracovii na deski.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Radosław Sobolewski i Michał Probierz przed 195 derbami Krakowa Agencja Gazeta / Jakub Porzycki / Radosław Sobolewski i Michał Probierz przed 195. derbami Krakowa

Michał Probierz lubi być w stanie permanentnej wojny. Opiekun Pasów od lat z pasją frustrata prowadzi krucjatę przeciwko zatrudnianym w polskich klubach zagranicznym szkoleniowcom, ale ta walka przybrała już karykaturalny charakter, o czym świadczy ostatni atak na prowadzącego z powodzeniem Koronę Kielce Szwajcara Gino Lettieriego.

Jako szkoleniowiec Cracovii natomiast wykorzystuje derby Krakowa do załatwiania swoich prywatnych interesów z Wisłą i dawnymi podopiecznymi, z Radosławem Sobolewskim na czele. Probierz prowadził Białą Gwiazdę od marca do października 2012 roku, ale praca przy Reymonta 22 to wyjątkowo nieudany etap w jego karierze szkoleniowej. Po ośmiu miesiącach podał się do dymisji i odszedł z klubu w atmosferze konfliktu z piłkarzami.

O ile jego żal do Wisły jest do pewnego stopnia zrozumiały, bo Biała Gwiazda była pierwszym i dotąd jedynym dużym klubem, który mu zaufał, a on tej szansy nie wykorzystał, to jego zachowanie przed 194. derbami Krakowa pozostawiło wiele do życzenia. Przed pierwszą w tym sezonie Świętą Wojną Probierz bez pardonu zaatakował byłego właściciela Białej Gwiazdy, Bogusława Cupiała, nazywając go - w zawoalowany sposób, ale jednak - "k***".

- Dla mnie to szczególne derby. Pracując w Wiśle, miałem okazję doświadczyć, jak nie warto być w porządku. To dla mnie przestroga. Kiedy jadę na Wielicką i po lewej stronie mijam Tele-Fonikę (fabryka znajduje się vis a vis centrum treningowego Cracovii - przyp. red), to przypomina mi się jedno spotkanie i fraszka Sztaudyngera "Klasa", która pasuje idealnie do pana Cupiała. Może, jak będzie miał okazję, to sobie ją przeczyta - wypalił Probierz. Fraszka, którą przytoczył bez cytowania, brzmi dokładnie tak: "Oprócz tego różni nas klasa, bo pan sam jesteś k***, a ja - mam k***".

ZOBACZ WIDEO: Morawiecki: dobrze, że nam Lewandowskiego nie zabrali

Ku uciesze, niestety dużej części kibiców Cracovii, Probierz zniżył się do poziomu rynsztoka, a z Reymonta 22 wrócił na tarczy, bo jego Pasy uległy Wiśle 1:2, choć jeszcze do 80. minuty prowadziły 1:0. Probierz przełknął wtedy gorzką pigułkę, ale po tym, co spotkało go przy okazji 195. derbów Krakowa, może się długo nie pozbierać.

Trener Cracovii to "Mourinho dla ubogich". Lubuje się w psychologicznych gierkach, ale nie są one tak wysublimowane jak te, którymi posługuje się menedżer Manchesteru United. Portugalczyk jest mistrzem słownego fechtunku, podczas gdy Probierz wali obuchem na oślep. Choć opiekun Pasów jest najbardziej doświadczonym spośród wszystkich pracujących dziś w ekstraklasie trenerów, stawiający pierwsze kroki w zawodzie Sobolewski z łatwością posłał go na deski i to korzystając z minimalistycznych środków - niczym przy użyciu gołych pięści. Tak w wymiarze sportowym, jak i ludzkim.

Konflikt między nimi wybuchł w 2012 roku. Prowadzący wówczas Wisłę Probierz nie potrafił znaleźć wspólnego języka z piłkarzami, a tajemnicą poliszynela jest to, że na czele buntu szatni przeciwko szkoleniowcowi stał właśnie Sobolewski, który wówczas był kapitanem 13-krotnych mistrzów Polski. Choć od tamtych wydarzeń minęło już ponad pięć lat, czas nie uleczył ran. Probierz pielęgnuje w sobie urazę zarówno do Wisły jako klubu, jak i do Sobolewskiego.

Gdy wiosną były reprezentant Polski zastępował zdyskwalifikowanego Kiko Ramireza w roli szkoleniowca Białej Gwiazdy w meczu z prowadzoną przez Probierza Jagiellonią, doszło do niemiłego zgrzytu. Wprowadzony kilka lat temu przez Ekstraklasę SA zwyczaj nakazuje, że przed pierwszym gwizdkiem trenerzy obu drużyn witają się przy linii z sędziami i ze sobą nawzajem. Tymczasem gdy Probierz zobaczył zbliżającego się do niego Sobolewskiego, ostentacyjnie się od niego odwrócił, by nie uścisnąć jego dłoni. Na ten gest zwróciła uwagę cała piłkarska Polska.

Na konferencji prasowej przed środowymi derbami Probierz został zapytany o relacje ze swoim dawnym podopiecznym i w odpowiedzi tylko milczał przez kilka sekund. A na pytanie o gest z Białegostoku, odparł: - W piłce to, co było wczoraj, dzisiaj się nie liczy. Jest taka książka Mario Puzo, która uczy, że najważniejsza w życiu jest lojalność. Nie można robić z takich rzeczy sensacji. To są normalne koleje rzeczy. Trenerzy też się muszą szanować.

W sierpniu Probierz stwierdził, że ma klasę, ale teraz jak małomiasteczkowy gangster, jak Janusz Józefowicz w "Poranku Kojota", cytował "Ojca chrzestnego". Klasę pokazał za to Sobolewski. Trener Wisły nie miał zamiaru pozostawać dłużny Probierzowi i na swojej konferencji prasowej odniósł się do słów szkoleniowca Cracovii.

- Proszę mi wierzyć, że to bardzo dobrze o mnie świadczy, że pan Probierz nie podał mi ręki - stwierdził Sobolewski, wyprowadzając pierwszy celny cios.

W środowy wieczór oczy piłkarskiej Polski były zwrócone na Kałuży 1 nie tylko dlatego, by dowiedzieć się tego, kto będzie rządził w Krakowie. Tuż przed pierwszym gwizdkiem miało dojść do bezpośredniej konfrontacji Probierza z Sobolewskim i znów zwycięsko z tego starcia wyszedł trener Wisły. Probierz jako pierwszy ustawił się przy sędziach i ostentacyjnie spuścił dłonie, gdy dołączył do nich Sobolewski. Szkoleniowiec Białej Gwiazdy po przywitaniu się z arbitrami spojrzał rywalowi głęboko w oczy i odszedł do swojej ławki. Probierz utrzymał spojrzenie oponenta, ale po chwili na jego usta wstąpił nerwowy uśmiech.

Moment, w którym Sobolewski zmroził Probierza wzrokiem, znakomicie uchwycił Jakub Porzycki z "Agencji Gazeta", którego już teraz można nazwać autorem zdjęcia sezonu i być może jednego z najlepszych ujęć w historii krakowskiej Świętej Wojny. Były reprezentant Polski zajrzał Probierzowi głęboko w oczy także w 67. minucie, gdy Carlitos zdobył dla jego drużyny bramkę na 4:0. Gdy podopieczni Sobolewskiego cieszyli się z trafienia Hiszpana pod sektorem swoich kibiców, szkoleniowiec ruszył wzdłuż linii w kierunku Probierza i znów utrzymał wzrok swojego dawnego przełożonego. Probierz tym razem nie podołał zadaniu i oderwał oczy od swojego vis-a-vis, by zająć się dyskusją z sędzią technicznym. Triumfalny marsz Sobolewskiego też przejdzie do historii krakowskiej Świętej Wojny.

Sobolewski wygrał starcie z Probierzem też w wymiarze czysto sportowym. Jego Wisła rozbiła Cracovię na jej terenie 4:1 - tak wysoko Biała Gwiazda nie wygrała na stadionie Pasów od 1931 roku! Nokaut. Deklasacja. 3:0 dla Sobolewskiego, który pokazał klasę też po końcowym gwizdku, doceniając na konferencji prasowej "trud, który w derby włożyli piłkarze Cracovii". Z kolei Probierz majaczył coś o tym, że przekazał swoim piłkarzom, że "nie można żyć tylko sukcesami". A jakie sukcesy miał na myśli, skoro jego zespół po derbowej porażce wrócił do strefy spadkowej, w której znajdował się też już po ośmiu wcześniejszych kolejkach bieżącego sezonu?

Wszystko wskazuje na to, że Sobolewski drugi raz przysłuży się do zwolnienia Probierza. Janusz Filipiak wykazuje dużą cierpliwość do kompromitującego Cracovię szkoleniowca, ale najwyższa domowa porażka z Wisłą od 86 lat może być dla niego zbyt gorzką do przełknięcia pigułką, a zwalniał już trenerów z dużo bardziej błahych powodów. Jedynym ratunkiem dla Probierza może być to, że pieniądze, które klub mógłby przeznaczyć na odszkodowanie za zwolnienie, w środę z dymem puścili kibice Cracovii.

Zobacz pozostałe teksty autora ->>

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Michał Probierz powinien nadal prowadzić Cracovię?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×