Nowa(k) nadzieja Korony
Dochodziła 50. minuta sobotniego spotkania w Ząbkach. Korona Kielce remisowała z Dolcanem 0:0, a potrzebowała zwycięstwa i straty punktów przez Podbeskidzie Bielsko-Biała, by znaleźć się w barażach o ekstraklasę. Wtedy świetną akcją oraz zagraniem popisał się Jacek Kiełb. Piłka trafiła do Tomasza Nowaka, który bez namysłu uderzył w długi róg. Jak się później okazało, był to gol na wagę wygranej kielczan oraz prawa gry w barażach z Cracovią.
Paula Duda
- To nie był czysty wolej. Ale dostałem tak dobre podanie od Jacka Kiełba, że wystarczyło jedynie przyłożyć nogę. Mogłem strzelić tak, jak chciałem i udało się. To chyba najważniejszy gol w mojej karierze - mówił po meczu szczęśliwy strzelec złotego gola. Radość była tym większa, że dla Tomasza Nowaka była to pierwsza bramka w rozgrywkach ligowych w barwach Korony Kielce. A przecież w żółto-czerwonej koszulce biega już trzeci sezon.
Wielkie nadzieje pokładano w młodym środkowym pomocniku, kiedy po trudnych i długich negocjacjach trafił wreszcie zimą 2007 roku do Kielc z Kani Gostyń. Ówczesny właściciel Korony, Krzysztof Klicki, wypowiadał się o nim jako o przyszłości nie tylko klubu, ale i polskiej piłki. Popularny "Czarny" pomału i umiejętnie wprowadzany był do pierwszego zespołu, ale w pewnym momencie… coś się zatrzymało.
Mimo degradacji Korony o jedną klasę rozgrywkową niżej, Nowak rzadko otrzymywał szansę gry w pierwszej "jedenastce". Były już trener złocisto-krwistych, Włodzimierz Gąsior, nie tylko rzadko korzystał z jego usług, ale także często nie znajdywał dla niego miejsca w kadrze meczowej. 23-letni dziś piłkarz grywał w trzecioligowych rezerwach klubu.
Dość nieoczekiwanie Tomasz Nowak wyszedł więc w pierwszym składzie drużyny na jej ostatni i najważniejszy mecz w tym sezonie - z Dolcanem, w którym miała rozstrzygnąć się sprawa gry w barażach o ekstraklasę. Dla filigranowego pomocnika był to dopiero czwarty w tych rozgrywkach mecz w pełnym wymiarze czasowym. Za zaufanie trenera Marka Motyki odwdzięczył się jednak stuprocentowo. Strzelił jedynego gola, dzięki któremu Korona rozegra dodatkowe dwa mecze z Cracovią.
- Mam nadzieję, że tą bramką i swoją grą udowodniłem, że jednak nie jestem taki słaby, jak niektórzy mnie oceniali. Bardzo chciałem grać, ale nie dawano mi szansy. Gdy chciałem zmienić barwy klubowe, blokowano mój transfer. Nie miałem miejsca w meczowej "osiemnastce", ale grałem w rezerwach. Cały czas byłem więc w ruchu. Te bramkę dedykuję mojej żonie - przyznał po spotkaniu z Dolcanem wychowanek Obry Kościan.