PKO Ekstraklasa. ŁKS - Zagłębie. Dramatyczny mecz w Łodzi. Był VAR, utrata przytomności oraz... przełamanie beniaminka

Wydarzeniami z tego meczu można byłoby wypełnić niejedno spotkanie PKO Ekstraklasy. ŁKS Łódź pokonał w 25. kolejce u siebie KGHM Zagłębie Lubin 3:2, dzięki czemu przedłużył swoje szanse na utrzymanie.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Na zdjęciu od lewej: Filip Starzyński i leżący na murawie Arkadiusz Malarz Newspix / ANNA KLEPACZKO/FOTOPYK / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu od lewej: Filip Starzyński i leżący na murawie Arkadiusz Malarz
Teoretycznie mecz o wszystko ełkaesiacy rozegrali już w niedzielę w Gdyni, kiedy to zremisowali z Arką 1:1 po golu w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Wszystkiego łodzianie nie stracili, ale i nie zbliżyli się do zespołów znad strefy spadkowej. Miedziowi z kolei mają za sobą wygrane derby Dolnego Śląska, a więc oprócz prestiżu zespół zyskał też bardzo ważne trzy punkty.

- Zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. Było zaangażowanie, była energia. To bardzo ważne zwycięstwo dla nas. Naszym celem jest awans do pierwszej ósemki. Strzeliliśmy trzy piękne bramki. Dobrą pracę zrobili nowi zawodnicy - mówił trener Martin Sevela, mając na myśli występy Dejana Drazicia oraz Jewgienija Baszkirowa. Obaj wyszli w podstawowej jedenastce w Łodzi.

W ŁKS-ie z kolei zaszły dwie zmiany względem jedenastki, która rozpoczęła mecz w Gdyni. Od początku zagrali Dragoljub Srnić i Artur Bogusz. W podstawowym składzie wyszedł też Maciej Dąbrowski, który uszkodził nos na początku spotkania z Arką. Okazało się, że nie jest on złamany, więc środkowy obrońca biało-czerwono-białych nie musiał nawet występować w masce.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dopiero marzec, a bramkę roku już znamy? Fenomenalny wolej!
Mecz otworzył się dość szybko, bo tuż po upływie pierwszego kwadransa. Z dystansu Srnić uderzył bardzo ładnie, ale w słupek. Na szczęście dla gospodarzy piłka odbiła się w stronę nadbiegającego Carlosa Morosa Gracii, który głową pokonał bezradnego Dominika Hładuna.

Jedenaście minut później Portugalczyk miał już na koncie drugie trafienie, ale tym razem pokonał... własnego bramkarza, Arkadiusza Malarza, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Filipa Starzyńskiego. Trafienie ładne, tylko nie w tę stronę.

Kilkadziesiąt sekund później sędzia Krzysztof Jakubik podyktował rzut karny dla łodzian po tym, jak strzał po ziemi z dystansu Antonio Domingueza zatrzymał ręką Baszkirow wykonujący wślizg. Sam poszkodowany po chwili wykorzystał jedenastkę i przywrócił swojej drużynie prowadzenie.

W 37. minucie znów sędzia wskazał na wapno, tym razem po tym, jak Balić trzymał Morosa Gracię podczas rzutu rożnego dla gospodarzy. Chwilę później arbiter podbiegł do telewizora, by obejrzeć powtórkę akcji. Analiza zajęła nieco ponad minutę, ale przyniosła anulację jedenastki oraz żółtej kartki dla piłkarza KGHM Zagłębia.

Lubińska defensywa podczas środowego spotkania nie spisywała się pewnie, a dowodem tego była bramkowa akcja z 55. minuty. Architektem tej akcji był Jakub Wróbel, który zagrał w pole bramkowe do młodzieżowca Adama Ratajczyka. 17-latek położył zwodami dwóch obrońców, następnie bramkarza Dominika Hładuna i trafił do siatki.

To nie tak, że goście nie próbowali konstruować akcji, ale po pierwsze w bramce świetnie spisywał się Arkadiusz Malarz, zaś po drugie ełkaesiacy mieli przewagę w posiadaniu piłki i przebywali z nią głównie na połowie przeciwnika. W 74. minucie udało im się zdobyć gola kontaktowego na 2:3, ale w tamtej chwili najważniejsze było co innego.

Arkadiusz Malarz zderzył się z Tadejem Vidmajerem i stracił na chwilę przytomność. Od razu wezwani na boisko zostali lekarze, by przywrócić świadomość bramkarzowi łódzkiej ekipy. Po dwóch minutach 39-letni zawodnik wstał i... powrócił do gry, choć rozgrzewkę zaczął już rezerwowy Dominik Budzyński.

Do samego końca na boisku było nerwowo. Goście szukali bramki wyrównującej, a gospodarze wprowadzili nieco zamieszania w kwestii okołomeczowej. Jakub Wróbel miał zejść z boiska na rzecz Samu Corrala, ale w międzyczasie skurcz złapał Tadeja Vidmajera, więc zmianę wstrzymano. Po dwóch minutach Hiszpan pojawił się w miejsce Wróbla. Wynik jednak nie uległ zmianie. ŁKS odniósł pierwsze zwycięstwo od ponad czterech miesięcy.

Sytuacja ŁKS-u nadal nie jest dobra, ale zespół był na "musiku" i swoje tego dnia zrobił. Kolejny z meczów o wszystko łodzianie rozegrają w poniedziałek w Kielcach z Koroną. KGHM Zagłębie Lubin z kolei podejmie Lechię Gdańsk w sobotę.

ŁKS Łódź - KGHM Zagłębie Lubin 3:2 (2:1)
1:0 - Carlos Moros Gracia 18'
1:1 - Carlos Moros Gracia 29' - samobój
2:1 - Antonio Dominguez 33' - z karnego
3:1 - Adam Ratajczyk 55'
3:2 - Bartosz Białek 74'

Składy:

ŁKS: Arkadiusz Malarz - Artur Bogusz, Maciej Dąbrowski, Carlos Moros Gracia, Tadej Vidmajer - Dragoljub Srnić, Ricardo Guima - Michał Trąbka (68' Maciej Wolski), Antonio Dominguez (82' Łukasz Piątek), Adam Ratajczyk - Jakub Wróbel (90+2' Samu Corral)

KGHM Zagłębie: Dominik Hładun - Alan Czerwiński, Lubomir Guldan, Bartosz Kopacz, Sasa Balić - Jewgenij Baszkirow - Sasa Zivec, Dejan Drazić, Filip Starzyński, Damjan Bohar - Patryk Szysz (62' Patryk Białek)

Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce)

Żółte kartki: Ratajczyk, Dąbrowski, Vidmajer (ŁKS) - Baszkirow, Kopacz (KGHM Zagłębie)

Widzów: 4 712

Czy ŁKS Łódź przed końcem fazy zasadniczej opuści ostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×