Euro 2020. Jakub Błaszczykowski - wielka kariera naznaczona pechem. Pandemia zdeptała marzenia weterana
Z nieba do piekła
"Kuba" podporządkował się zwierzchnictwu Lewandowskiego i przyjął zasady Nawałki. Z pożytkiem dla kadry, bo w drugiej części eliminacji zadomowił się w składzie i na Euro 2016 pojechał już jako gracz pierwszej "11". Zapłacił jednak za to odejściem z Borussii Dortmund. Thomas Tuchel nie widział dla niego miejsca BVB, więc mając w perspektywie udział w mistrzostwach, zdecydował się na wypożyczenie do Fiorentiny.
Podczas turnieju jest w doskonałej formie i to głównie dzięki niemu Biało-Czerwoni docierają aż do ćwierćfinału. W meczu z Irlandią Północną (1:0) asystuje przy zwycięskim golu Arkadiusza Milika, a potem z Ukrainą (1:0) i Szwajcarią (1:1, k. 5:4) sam zdobywa bramki. Michał Pazdan i Bartosz Kapustka są odkryciami turnieju, ale to Błaszczykowski jest we Francji najlepszym Polakiem.Patricio ma ułatwione zadanie, bo Błaszczykowski strzela w identyczny sposób co kilka dni wcześniej ze Szwajcarią. - Bramkarz wyczuł, gdzie będę strzelał. Zawsze wybieram ten róg, może mogłem strzelić nieco mocniej albo podnieść piłkę wyżej? - zastanawia się po meczu. To ostatni zmarnowany przez niego rzut karny - 8 kolejnych wykorzysta i nigdy już nie uderzy tak samo dwa razy z rzędu.
Upokorzenie
W eliminacjach MŚ 2018 potwierdza, że jest ważnym ogniwem kadry, ale jego udział w mundialu staje pod dużym znakiem zapytania. W sezonie 2017/18 ma niekończący się problem z plecami. Sztab medyczny VfL Wolfsburg nie potrafi mu pomóc. Ulgę przynosi mu dopiero praca w Płocku pod okiem Leszka Dyi.
Debiut na mistrzostwach jest dla niego spełnieniem marzeń, nagrodą za poświęcenie i tytaniczną pracę, którą wykonał w poprzedzających turniej tygodniach. Zaczyna mundial w wyjściowym składzie, ale w meczu z Senegalem (1:2) doznaje urazu. Spotkanie z Kolumbią (0:3) obejrzy z ławki rezerwowych, a przeciwko Japonii (1:0) też nie zagra od pierwszego gwizdka.
W doliczonym czasie gry drugiej połowy meczu z Japonią Nawałka postawia sięgnąć po Błaszczykowskiego. Selekcjoner chce wykorzystać najbardziej doświadczonego ze swoich podopiecznych do przeprowadzenia zmiany "na czas". Zamiast 101. występu w drużynie narodowej Błaszczykowski doczeka się upokorzenia i mimowolnie staje się jednym z bohaterów farsy, o której mówi cały piłkarski świat.Turniej miał być ukoronowaniem jego reprezentacyjnej kariery i pięknym zakończeniem rodzinnej historii. Przesunięcie imprezy o rok w praktyce oznacza, że Błaszczykowski nie dostanie szansy na pożegnanie się z kadrą w świetle jupiterów. Ostatnim jego wspomnieniem z dużej imprezy będzie uczucie palącego wstydu w Wołgogradzie.