Rafał Gikiewicz mógł wylecieć z boiska. Po meczu ostro ocenił pracę sędziego
Rafał Gikiewicz obronił rzut karny w meczu z RB Lipsk, ale popełnił przy tym błąd i jedenastka została powtórzona. Po spotkaniu polski bramkarz nie ukrywał wściekłości.
Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Dani Olmo. Polak obronił jego strzał, a piłkę szybko wybili obrońcy z Augsburga. Radość trwała jednak krótko. Arbiter dostał sygnał od sędziego VAR i podjął decyzję o powtórce rzutu karnego. Gikiewicz jeszcze przed oddaniem strzału przez Olmo był dwoma nogami przed linią bramkową. To złamanie przepisów.
W powtórce Olmo nie dał już szans Polakowi. Dodajmy, że RB Lipsk wygrał 2:1. Po ostatnim gwizdku Gikiewicz nie ukrywał złości i krytycznie ocenił pracę sędziego. - Jestem pewien, że jeśli przyjedzie tu Bayern Monachium lub Borussia Dortmund, to nie będzie powtórki karnego. Ciekawe, ile razy na dziesięć karnych sędzia będzie kazał powtórzyć? - powiedział Polak w rozmowie z DAZN.
Jednak niemieckie media nie mają wątpliwości. "Kicker" pisze, że arbiter Felix Zwayer podjął jedyną słuszną decyzję, a polski bramkarz może mówić o szczęściu. Za takie złamanie przepisów mógł zostać ukarany drugą żółtą kartką i wylecieć z boiska.
Po spotkaniu Gikiewicz zabrał także głos na temat gry jego kolegów z obrony. - Popełniliśmy zbyt wiele błędów. To trzeci czy czwarty mecz, w którym rywale dostali rzut karny. Nie możemy być kibicami w polu karnym i tylko patrzeć. Koledzy mają wybijać piłki - dodał Gikiewicz.
Jego FC Augsburg po porażce z RB Lipsk zajmuje trzynaste miejsce w tabeli Bundesligi. Przewaga nad strefą spadkową wynosi 5 punktów.
Czytaj także:
"Zorganizowaliśmy transport medyczny dla Thomasa". Nowe informacje ws. zakażenia Muellera
Lech Poznań ma nowego napastnika. To może być duże wzmocnienie
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.