Samowolka w Warcie Poznań. Będą trudne rozmowy
Frank Castaneda podszedł do rzutu karnego i mocno pomógł bramkarzowi, oddając lekki, przewidywalny strzał. Warta przegrała w Niecieczy, a Dawid Szulczek nie ukrywał, że była to samowolka ze strony Kolumbijczyka.
- Nie przekłuło się to jednak na bramki, co było jedynym celnym strzałem. To taka trzecia sytuacja w tym sezonie dla nas i to mocno nas martwi - obijamy bramki, strzelamy wielokrotnie, a rywal strzela bramki. Co do samego meczu, nie mógł się on bardzo podobać, bo było dużo fauli, zaciętości i walki. Sędzia często musiał przerywać mecz, bo tak często gra się o utrzymanie - dodał trener Warty.
Co spowodowało lepszą grę Zielonych w drugiej połowie? - Zaczęliśmy pressować skrzydłowymi stoperów, nie czekaliśmy tylko na pressingi Zrelaka. Do tego Szczepański więcej schodził pod grę, a Papeau tego tak nie robił, do tego miał żółtą kartkę. Graliśmy też cierpliwiej w środku pola. Gdy wszedł Maenpaa, to grało nam się jeszcze lepiej i mogło się to podobać. Straciliśmy jednak bramkę po tym, jak sami sobie to sprokurowaliśmy - ocenił Dawid Szulczek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 89. minuta, remis i nagle to! Można oglądać bez końcaSporo kontrowersji wzbudził rzut karny, który wykonywał Frank Castaneda. - Nie był wyznaczony i musi się zrehabilitować i odrobić to w następnych meczach. Nie on miał strzelać i rozwiążemy sobie to we własnym gronie, mamy swoje zasady w szatni. Chciał być bohaterem w szatni, stał się antybohaterem. Musi wziąć więcej na klatę, bo ma nam pomóc w utrzymaniu, a od takiego zawodnika wymagamy więcej i on jest tego świadom. Myślę, że się zrehabilituje i odrobi to z nawiązką. Wiemy, że potrafi strzelać gole - stwierdził wprost Dawid Szulczek.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza zdobyła trzy punkty, jednak styl pozostawiał wiele do życzenia. - Cieszymy się ze zwycięstwa. To było bardzo trudne spotkanie, ale mamy trzy punkty. Nasza gra wyglądała bardzo źle. W pierwszej połowie jeszcze trochę graliśmy - mieliśmy słupek, ale w drugiej połowie Warta miała rzut karny, gdyby strzeliła gola byłoby ciężko. Żyjemy, mamy 22 punkty i walczymy dalej - przekazał trener Radoslav Latal.
Czytaj także:
Rozczarowanie w Lubinie
Właściciel Rakowa o polityce transferowej